Wybory prezydenckie 2020. Jacek Sasin: Bierzemy pod uwagę dwa terminy
Wyborów 10 maja nie będzie - wynika ze słów wicepremiera Jacka Sasina w radiu Zet. Pod uwagę brane są dwa terminy: 17 albo 23 maja - wskazał.

"Jeśli ustawa [o głosowaniu korespondencyjnym] miałaby wejść w życie 7 maja, nie jest możliwe przygotowanie procesu wyborczego w ciągu dwóch dni" - ocenił Sasin.
"Bierzemy pod uwagę dwa terminy: 17 albo 23 maja" - dodał minister aktywów państwowych.
Również szef PKW Sylwester Marciniak oświadczył w rozmowie z "Dziennikiem Gazetą Prawną", że wybory prezydenckie 10 maja są niemożliwe do przeprowadzenia - niezależnie od decyzji parlamentu w sprawie "wyborów kopertowych". "Musiałby się stać cud" - powiedział.
Dymisja Andrzeja Dudy?
Jacek Sasin był także pytany o doniesienia Onetu, wedle których w PiS rozważany jest scenariusz dymisji prezydenta Andrzeja Dudy. Czytaj więcej na ten temat."Teoretycznie jest to sposób doprowadzenia do wyborów" - uznał Sasin. Podkreślił jednak: "Nie, nie jest to brane pod uwagę. Jedynym scenariuszem, który bierzemy pod uwagę, jest ustawa o głosowaniu korespondencyjnym i wybory na podstawie tej ustawy".Chwilę później dodał także: "Prezydent jest niezależny w swoich działaniach i w tym, co zamierza zrobić".
Sam prezydent także odniósł się do wspomnianych doniesień na Twitterze. We wpisie wykluczył on swoją dymisję.
Jednoznaczne słowa o Porozumieniu
Wicepremier odniósł się także w radiu Zet do doniesień o sprzeciwie partii Jarosława Gowina wobec wyborów korespondencyjnych w maju."Jeśli jacyś posłowie zagłosują inaczej niż nasz klub, to będzie to oznaczało, że ich uczestnictwo w projekcie Zjednoczonej Prawicy się kończy" - podkreślił Jacek Sasin. "Tego nie da się pogodzić" - ocenił.W niedzielę (3 maja) RMF FM informowało, że Porozumienie jest gotowe zablokować ustawę o głosowaniu korespondencyjnym w maju.