W środę 6 maja we wspólnym oświadczeniu prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego i szefa Porozumienia Jarosława Gowina usłyszeliśmy, że zapowiadane na 10 maja wybory nie odbędą się. Zgodnie z nową deklaracją, "po 10 maja 2020 r. oraz przewidywanym stwierdzeniu przez Sąd Najwyższy nieważności wyborów, wobec ich nieodbycia, marszałek Sejmu ogłosi nowe wybory prezydenckie w pierwszym możliwym terminie". Termin nowych wyborów nie jest znany, w przestrzeni medialnej spekuluje się o 12 lipca - informuje "Rzeczpospolita". Wybory takie miałyby się odbyć w trybie korespondencyjnym, jak te zapowiadane na pierwszy wskazany termin. Co z kandydatami? Wątpliwości dotyczą jednak tego, co dalej z kandydatami. Czy wobec zarządzenia całkowicie nowych terminów, muszą powtórzyć się także wszelkie procedury - a więc zbieranie podpisów i zgłaszanie kandydatów do PKW? Jak podaje "300Polityka", w nowelizacji umożliwiającej proces wyborczy znajdzie się zapis, dzięki któremu kandydaci zachowają prawa nabyte - wobec czego nie będą musieli ponownie zbierać podpisów. Gdyby jednak ktoś zechciał dołączyć do wyścigu o fotel prezydenta, także będzie miał taką możliwość. "Rzeczpospolita" wskazuje jednak, że będzie to bardzo trudne z uwagi na terminy, które w praktyce nie dadzą potencjalnym kandydatom takiej szansy. Giełda nazwisk w PO? Niezależnie od proceduralnych aspektów, w przestrzeni publicznej rozpoczęły się dyskusje nad ewentualną zmianą kandydatki PO. Małgorzata Kidawa-Błońska, po ogłoszeniu bojkotu wyborów 10 maja, znacząco straciła poparcie. Jak w rozmowie z Interią oceniał prof. Antoni Dudek, kampania kandydatki PO także nie należy do najlepszych - "idzie od wpadki do wpadki" - przekonywał ekspert. Czy więc PO zdecyduje się na nowego kandydata? Na giełdzie nazwisk, tworzonej w przestrzeni publicznej, najbardziej wybija się kilka nazwisk: Rafał Trzaskowski (prezydent Warszawy), Jacek Jaśkowiak (prezydent Poznania), a nawet marszałek Senatu Tomasz Grodzki, czy szef sztabu obecnej kandydatki Bartosz Arłukowicz.Użytkownicy Twittera nawołują również samego szefa PO Borysa Budkę, aby to on wziął odpowiedzialność za wynik w tym trudnym czasie.Jak wynika z najnowszych ustaleń Onetu, PO w najbliższym czasie nie zdecyduje się na żadną zmianę. Dopóki Państwowa Komisja Wyborcza i Sąd Najwyższy nie doprowadzą do rozpisania nowych wyborów to na pewno nie nastąpi - dowiedział się portal.