Podczas drugiego dnia zjazdu prezydent odpowiadał zdalnie na pytania redaktorów "Gazety Polskiej" Katarzyny Gójskiej i Tomasz Sakiewicza oraz członków "Klubów Gazety Polskiej". Odnosząc się do programów społecznych Zjednoczonej Prawicy, Andrzej Duda ocenił, że dzięki nim w ostatnich latach w Polsce "stało się coś na kształt cudu". Przyznał, że program "Mieszkanie Plus" "może nie funkcjonuje najlepiej, kuleje i wymaga poprawy", ale wyraził nadzieję, że "będzie prowadzony skutecznie, dając mieszkania przede wszystkim młodym ludziom". Prezydent: Do władzy chcą wrócić ci, którzy "prowadzili politykę wstydu" Według niego, "władzę z powrotem chcą odebrać, ci, którzy Polskę niszczyli, którzy prowadzili politykę wstydu, ci, którzy wtedy wzywali do tego żeby Niemcy brały przewodnictwo nad nami wszystkimi". Nawiązywał w ten sposób do wypowiedzi ówczesnego szefa MSZ Radosława Sikorskiego oraz obecnego kandydata KO na prezydenta Rafała Trzaskowskiego, który opowiedział się przeciwko budowie Centralnego Portu Komunikacyjnego, wskazując przy tym na budowany port lotniczy w Berlinie. "To są - z punktu widzenia postawy patriotycznej, z punktu widzenia patrzenia na polskie interesy - zdania niezrozumiałe, niepojęte" - ocenił Duda. Kolejne obietnice Prezydent zwrócił uwagę, że wyborcy powinni odpowiedzieć sobie na pytanie, jaka będzie Polska po wyborach prezydenckich za kilkanaście dni i przekonywał, że sam opowiada się m.in. za wspieraniem rodziny, gospodarki, tradycji i współpracy z Polonią. "Ja bym chciał, żeby była to Polska, która dalej się rozwija z pełną dbałością o polską rodzinę, (...) która rozwija się z dumą, mając wielkie ambicje gospodarcze, (...) która szanuje swoją historię, (...) swoich bohaterów, (...) która również szanuje tych, którzy kiedyś z tej Polski bardzo często musieli wyjechać i dzisiaj są rozsiani po całym świecie, która ich szanuje i stara się z nimi współpracować dla dobra Rzeczypospolitej" - oświadczył. Prezydent opowiedział się także za Polską, "która potrafi się obronić przed silnymi i która chroni słabszego oraz realizuje swoje prawa, będąc dumną ze swojego położenia. Wskazał też na potencjał Polski jako jednego z większych krajów UE i wyraził nadzieję, że po wygranych przez siebie wyborach będzie realizował jedno z najważniejszych dla niego zadań, którym jest - jak mówił - "zbudowanie takich warunków życia, jakie dzisiaj są w krajach na zachodzie Europy". "Moim obowiązkiem jako prezydenta Rzeczypospolitej jest przede wszystkim działać tak, żeby moi współobywatele mogli żyć na poziomie zachodnioeuropejskim pod każdym względem. Ale jednocześnie zachowując to, co dla nich ważne, (...) naszą wielką tradycję, naszą kulturę, oparte i wyrastające z ponad 1050 lat historii chrześcijaństwa w Polsce" - podkreślił ubiegający się o reelekcję Andrzej Duda. Andrzej Duda: To wybory, które rozstrzygają, jaka będzie Polska Prezydent powiedział, że to są wybory, które rozstrzygają, jaka będzie Polska. Ocenił, że "patrząc na pewne mechanizmy polityczne, można z wysokim prawdopodobieństwem podejrzewać, że gdyby się tak okazało, że dzisiejsza opozycja te wybory wygra, to będzie ze wszystkich sił dążyła po pierwsze do zablokowania możliwości pracy rządu Zjednoczonej Prawicy poprzez oczywistą obstrukcję dalej trwającą w Senacie, a następnie całkowitą obstrukcję ze strony wybranego przez nich prezydenta". Andrzej Duda podkreślił wagę realizacji polskiej racji stanu. "Czym jest ta racja stanu? Wydaje mi się, że przede wszystkim jest tym, o czym kiedyś powiedział do nas pan prezydent Lech Kaczyński (...), że chodzi o taką Polskę, która będzie umiała chronić słabych, a nie będzie musiała bać się silnych, że chodzi o taką Polskę, gdzie zwycięża uczciwość i sprawiedliwość, a nie cynizm i draństwo. I to jest polska racja stanu, takiej właśnie Polski chcemy. A co to oznacza? To oznacza przede wszystkim istnienie silnego, sprawnego, uczciwego państwa narodowego" - powiedział. "Polacy nam uwierzyli" Prezydent ocenił, że podczas rządów koalicji PO-PSL zniszczono wiele gałęzi polskiego przemysłu, m.in. stocznie. Dodał, że także we wcześniejszych latach (po 1989 roku) wiele polskich firm było wyprzedawanych "za bezcen" i niszczonych, a wielu ludzi straciło pracę i popadło w ubóstwo. Wskazał, że podwyższony przez rząd PO-PSL wiek emerytalny był "kroplą, która ostatecznie przelała czarę goryczy". Powiedział, że PiS zobowiązał się wówczas, że zmieni tę sytuację. "Polacy nam uwierzyli. Prowadziliśmy bardzo zdecydowaną, odważną kampanię. Polacy zaufali nam i my przez ostatnie pięć lat realizowaliśmy te plany, które wtedy zostały poczynione i zobowiązania, które zostały podjęte" - dodał prezydent.