Autor komentarza, wybrany do Parlamentu Europejskiego z listy Czeskiej Partii Socjaldemokratycznej socjolog Jan Keller pisze, że na kilka tygodni przed wyborami rządzący w Polsce liberałowie "zdradzili" partnerów Warszawy z czwórki wyszehradzkiej głosując za zaproponowanymi przez UE obowiązkowymi kwotami przyjmowania uchodźców wbrew wcześniejszym uzgodnieniom z Czechami, Słowacją i Węgrami w tej sprawie. Niektórzy w Europie wychwalali ten krok Polski jako akt przywiązania do najwyższych europejskich wartości, ale zaszkodził on proeuropejskiej liberalnej Platformie Obywatelskiej w oczach polskich wyborców, którzy zepchnęli ją do opozycji. Polska będzie miała prawdopodobnie jednopartyjny rząd Prawa i Sprawiedliwości, partii, która jest oponentką nie tylko Brukseli i Berlina, ale także Kijowa i Moskwy - zaznacza komentator "Prava". Przykłady Polski i Słowacji Przypomina jednocześnie, że już w marcu przyszłego roku wybory odbędą się na Słowacji, której jednopartyjny rząd premiera Robera Fico został skrytykowany przez UE za zdecydowany sprzeciw wobec obowiązkowych kwot. Kierowanej przez Fico partii Smer-Socjaldemokraci grozi pozbawienie lub zawieszenie członkostwa w Partii Europejskich Socjalistów, ale przoduje ona w sondażach i najprawdopodobniej po wyborach ponownie samodzielnie utworzy rząd - wskazuje Keller. Jego zdaniem przykłady Polski i Słowacji ukazują opozycję społeczeństw wobec obecnej polityki UE, a głębokie zaniepokojenie skutkami, jakie może przynieść najnowsza potężna fala uchodźców nie jest już specyfiką marginalnych ugrupowań ekstremistycznych, lecz zaczyna być przejawiane przez większość obywateli. Według komentatora "Prava" w tej sytuacji unijni politycy mogą wybierać między dwoma sposobami postępowania. Jednym z nich jest przymknięcie oczu na preferencje oraz nastrój większości wyborców i trzymanie się tego, co uważają za własne nieomylne poczucie rozsądku, humanizmu i demokracji. Stanowisko takie reprezentują przewodniczący Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker w Brukseli i kanclerz Angela Merkel w Berlinie. Spustoszona polska lewica Politycy UE mogą jednak również pomyśleć o tym, czego życzą sobie ich wyborcy - kontynuuje Keller i pyta: Co stanie się, jeśli wyborcy rozczarują się Brukselą i ignorowaniem ich obaw przez niektórych krajowych polityków? Co stanie się, jeśli wyborcy okażą się niezdolni do entuzjastycznego wychwalania stanowiska przewodniczącego Rady Europejskiej Donalda Tuska, który na utrzymującą się od dłuższego czasu falę dzikiej i nieuregulowanej migracji zareagował pustym stwierdzeniem, że uchodźcy stanowią wyzwanie dla UE? W polskich wyborach żadne z ugrupowań lewicowych nie przekroczyło pięcioprocentowego progu mandatowego, lewica w Polsce została spustoszona jeszcze dokładniej niż prawica na Słowacji. Linia podziału pojawiła się między tymi, którzy są posłuszni Brukseli i tymi, którzy słuchają opinii wyborców. Nie jest to korzystna przygrywka dla Europy, jakiej potrzebujemy - podsumowuje Keller.