"Szef PiS Jarosław Kaczyński chciałby pomimo pandemii przepchnąć na siłę wybory prezydenckie. Dysydenci z jego klubu mogą powstrzymać te plany. Polsce grozi kryzys państwowy" - komentuje "Welt am Sonntag". Autor analizy dotyczącej sytuacji w Polsce, Philipp Fritz, na wstępie zwraca uwagę na formułowane przez byłych premierów i prezydentów, w tym Donalda Tuska i laureata Pokojowej Nagrody Nobla Lecha Wałęsę wezwania do bojkotu wyborów.To "niecodzienna sytuacja" - zaznacza, zastrzegając, że nieczęsto dochodzi także do sytuacji, gdy jakaś partia forsuje podczas pandemii wybory prezydenckie, jak czyni to polska narodowo-konserwatywna partia Prawo i Sprawiedliwość (PiS). Nierówne szanse Urzędujący prezydent Andrzej Duda "jeździ po kraju, odwiedza szpitale, dodaje ludziom otuchy i stale pojawia się w telewizji państwowej TVP. "W tej sytuacji trudno oczekiwać uczciwych wyborów" - ocenia komentator. "Pomimo krytyki, wpływowy szef PiS Jarosław Kaczyński jest uparty i prowadzi Polskę w kierunku kryzysu państwowego" - pisze Fritz. Na niecałe dwa tygodnie przed wyborami nadal nie wiadomo, czy termin zostanie dotrzymany, a jeśli tak, jak zostaną przeprowadzone."Czy będą to wybory korespondencyjne? Czy termin zostanie przesunięty o dwa tygodnie? Czy ogłoszony zostanie stan wyjątkowy? Niektórzy obserwatorzy przypuszczają, że będzie to przejście Polski do 'łagodnej dyktatury'" - czytamy w "Welt am Sonntag". Celem PiS druga kadencja Dudy "Celem PiS jest szybkie zapewnienie prezydentowi Dudzie drugiej kadencji. Dudzie przypada rola centralna w systemie władzy PiS, ponieważ polski prezydent ma więcej kompetencji niż chociażby prezydent RFN" - tłumaczy autor."Duda pokazał w przeszłości, że nie jest politykiem ponadpartyjnym, lecz podpisuje ustawy zgodnie z życzeniami PiS" - dodaje.Philipp Fritz pisze, że chociaż obecnie Duda prowadzi w sondażach, nie wiadomo, co stanie się za rok. Ekonomiczne skutki koronawirusa mogą bardzo mocno uderzyć w Polaków, a dobrobyt i wzrost gospodarczy są czynnikami decydującymi podczas głosowania. Polska była dotychczas europejskim liderem rozwoju. "Ta seria sukcesów może się wkrótce zakończyć. Zaufanie do partii i jej kierownictwa spada" - zaznacza autor i przypomina, że 80 proc. ankietowanych uważa wybory 10 maja za decyzję błędną.Niemiecki dziennikarz opisuje obszernie działania podejmowane przez Jarosława Gowina, który 6 kwietnia ustąpił ze stanowiska wicepremiera. Jego zdaniem wiele zależeć będzie od lojalności posłów Porozumienia wobec Gowina podczas głosowania 6 maja w Sejmie. Czy Polsce grozi stan wyjątkowy? Jeżeli z powodu sprzeciwu Gowina ustawa o wyborach korespondencyjnych zostanie odrzucona, wybory nie będą mogły się odbyć 10 maja. "Dla Kaczyńskiego byłoby to równoznaczne ze złamaniem konstytucji, a tym samym byłby to pretekst do ogłoszenia stanu wyjątkowego" - przewiduje autor.Skutkiem tej decyzji byłoby zawieszenie działalności partii, przyznanie większych praw policji i wojsku, pozbawienie władzy samorządów; wszystko pod pozorem przywrócenia konstytucyjnego porządku - pisze Fritz. "Niezależnie od tego, czy wybory 10 maja odbędą się, czy nie, kryzys państwa wydaje się być nieuchronny" - pisze w konkluzji komentator "Welt am Sonntag". Opracowanie: Jacek Lepiarz