Hołownia na spotkaniu z wyborcami zorganizowanym przed Belwederem wskazywał, że stworzony wokół jego kandydatury ruch łączy już dziś 15 tys. ludzi. "Jako pierwsi w historii wolnej Polski zebraliśmy na wspólną kampanię obywatelską, na wspólną obywatelską sprawę, ponad 7 mln zł. Zaczynaliśmy od zera (...). 18 biur, 15 tys. wolontariuszy, 7 mln zł. Nie da się? Oczywiście, że się da. Da się, bo umiemy, bo potrafimy, bo warto, bo nam się chce; bo to my obywatele Rzeczpospolitej jesteśmy w stanie ją zmienić" - mówił Hołownia w ostatnim dniu kampanii wyborczej. Jak mówił, udało mu się wraz z ludźmi, którzy wsparli jego kandydaturę, obudzić "marzenie o wspólnocie różnych Polaków, która nie musi być zakładnikiem świętych partyjnych wojen". "Marzenie o Polsce demokratycznej, czyli takiej, w której ludzie czują, że ich głos, głos każdego z nas, naprawdę ma znaczenie, zmienia wszystko" - podkreślił. Hołownia wskazywał, że chodzi też o "marzenie o społeczeństwie solidarnym, w którym najsilniejsi dbają o słabszych". "Dzisiaj jesteś na górze, jutro możesz prosić o pieniądze na leczenie swojego dziecka, swoich rodziców. Dzisiaj jesteś zdrowym, jutro możesz być tym, który będzie potrzebował od nas wszystkiego i my musimy ci to dać, bo jesteśmy państwem solidarnym, bo solidarność jest w naszym herbie od tylu lat. Nie ma słowa, z którym Polska kojarzy się bardziej niż solidarność" - mówił kandydat na prezydenta. Potrzeba "zielonej transformacji" Hołownia podkreślił też potrzebę "zielonej transformacji". "To niezwykle ważne, żebyśmy się postarali osiągnąć neutralność klimatyczną jak najszybciej, jeżeli będzie to możliwe w 2040 roku, jeżeli będzie to możliwe to w roku 2030, jeżeli zepniemy się i będziemy w stanie to i w 2025. Choć wydaje mi się, że patrząc na poziom zapóźnień, z którymi mamy dzisiaj do czynienia również przez te gnuśne rządy, (...) może nie udać nam się zrobić tego wcześniej niż w 2050 r." - mówił Hołownia. Mamy prawo chcieć czego więcej niż tylko Polska PiS i anty-PiS Jak zaznaczył, jego marzeniem jest też polityka odpowiedzialna, która myśli o świecie w kategoriach pokolenia, a nie w czyjejkolwiek kadencji. "Nie bójmy się i nie wstydźmy się marzyć, to jest nasz cel, żebyśmy obudzili w sobie marzenia, bo mamy prawo chcieć czegoś więcej niż tylko Polska PiS i anty-PiS (...). To przekonanie, że Polska to coś więcej niż ten jałowy spór, pozwoliło nam zrobić następny krok - przekształcenie tych marzeń na konkretny plan do działania" - podkreślił Hołownia. Wskazał, że w czasie swej kampanii przestawił całościowy plan dla "Polski demokratycznej, solidarnej i zielonej". Słowa żony kandydata na prezydenta Przed Hołownią głos zabrała jego żona Urszula Brzezińska-Hołownia. Podkreślała, że jej mąż jest człowiekiem uczciwym, mądrym, który troszczy się o swoją rodzinę. "To człowiek, który patrzy na nas wszystkich nie przez pryzmat tego, jacy jesteśmy, skąd pochodzimy, jakie mamy przekonania, a na człowieka każdego, bo jesteśmy ważni" - dodała. Przypomniała, że jest także mamą małej Marysi. "I jak każdy rodzic chcę dla niej jak najlepiej, chcę żeby była bezpieczna, zdrowa i szczęśliwa i żeby mogła zostać tym, kim zechce. A to jest wyłącznie wtedy możliwe, kiedy myślimy o naszej przyszłości jako pokoleniu" - zaznaczyła Brzezińska-Hołownia. Powiedziała też, że jest obywatelką, która w niedzielę pójdzie na wybory i odda głos na Szymona Hołownię. "I mam nadzieję, że wy wszyscy oddacie na niego głos, bo jeżeli chcemy czegoś nowego, to musimy wybrać kogoś nowego. Jestem przekonana, że właśnie tutaj, w tej chwili i właśnie dzięki wam jesteśmy świadkami nowego początku. dziękuję wam bardzo" - dodała żona publicysty.