Na piątkowym (19 czerwca) spotkaniu wyborczym Trzaskowski podkreślał potrzebę wspierania polskich przedsiębiorców i pytał rząd o realizację w praktyce patriotyzmu gospodarczego. "Dlaczego rząd importuje miliony ton węgla, a obiecywał patriotyzm gospodarzy? Dlaczego duża część przemysłu obronnego, która miała powstać w Polsce, nie powstawała, mimo że przecież takie były warunki, że kupujemy broń, ale za to bronimy naszego przemysłu?" - pytał kandydat KO. Deklaracja weta Trzaskowski wśród swoich priorytetów wymienił ochronę praw pracowniczych i konieczność stworzenia właściwych warunków pracy. "Jeśli zostanę prezydentem, to zawetuję każdą ustawę, która będzie chciała podnieść wiek emerytalny i nie dajcie się nabrać na to, co mówi telewizja publiczna, bo my uczymy się, słuchamy Polek i Polaków i dzisiaj te decyzje, kto i jak długo chce pracować, musimy pozostawić w rękach obywateli" - oświadczył kandydat KO. Prezydent Warszawy poruszył także kwestie związane z bezrobociem i środkami na walkę ze skutkami pandemii z Unii Europejskiej. "Dzisiaj stoimy w obliczu padania małych firm rodzinnych i to są pytania, które dzisiaj trzeba stawiać rządowi. Mamy prawo wiedzieć, jak rząd będzie walczył o każde miejsce pracy w Polsce" - mówił Trzaskowski. "Samozadowolenie" Jego zdaniem, dziś ze strony rządu "obserwujemy samozadowolenie", a — jak stwierdził — to jest "najgorsze, co może przydarzyć się rządowi i panu prezydentowi Andrzejowi Dudzie". "Widzę, że na ulicach polskich miast i wsi narasta gniew. Dzisiaj ten gniew trzeba przekuć w pozytywną siłę, która pozwoli nam wygrać wybory" - powiedział. Dodał, że według premiera Mateusza Morawieckiego "wszystko jest fantastycznie i już wynegocjował on miliardy z Unii Europejskiej". "Słyszymy ze strony rządu, że wszyscy przedsiębiorcy są zaopiekowani. A jak jest naprawdę? Naprawdę jest tak, że gdziekolwiek jestem w Polsce, słyszę: mamy dość" - mówił kandydat KO. Przypomniał, że prezydent Duda mówił w kontekście UE o "wyimaginowanej wspólnocie", a premier Morawiecki, że UE nam nie pomaga. "Dzisiaj staje pan premier i mówi, że wynegocjował miliardy. Co wynegocjował? Jeszcze się negocjacje nie zaczęły" - oświadczył Trzaskowski. "Te pieniądze nigdy nie trafią do Polski" Zwracał uwagę, że rząd nie chce uznać neutralności klimatycznej do roku 2050 i odwraca się plecami do wszystkich problemów, a mówi jednocześnie, że są pieniądze z UE. "Na razie są pieniądze na stole dlatego, że wspólnota jest wspólnotą prawdziwą" - powiedział. "Tylko, że te pieniądze nigdy nie trafią do Polski, jeśli rząd będzie odwracał się od wszystkich ważnych w Europie problemów — tego też mamy dość" - podkreślił Trzaskowski. Kandydat mówił także, że gdyby nie ciężka praca zwykłych ludzi i samorządów, "nie byłoby sukcesu ostatnich 30 lat". "Jestem w Bydgoszczy mniej więcej co pół roku, co rok i za każdym razem widzę, jak Bydgoszcz się zmienia" - powiedział Trzaskowski. "My dzisiaj nie damy sobie odebrać dumy z tego, co przez ostatnich 30 lat udało się zbudować" - podkreślał. "Polska zmieniła się w sposób nieprawdopodobny. Gdziekolwiek trafimy, widzimy, że dzięki waszej pracy, dzięki pracy samorządów Polska wygląda zupełnie inaczej i za to trzeba państwu podziękować" - powiedział kandydat KO na prezydenta. "Ucho od śledzia" Dodał, że w dobie pandemii okazało się też, że prawdziwi bohaterowie to "bohaterowie pracy". Zaznaczył, że ma na myśli personel medyczny, ale także ekspedientki w sklepie czy motorniczych, bo "bez nich byśmy sobie nie dali rady". Zebrani skandowali "dziękujemy". Na początku wystąpienia Trzaskowski nawiązał do tego, że w TVP jego łapanie się za ucho zinterpretowano jako poprawianie słuchawki, za pomocą której miał słuchać instrukcji. "Ucho od śledzia" - skomentował, nawiązując do filmu "Vabank". Trzaskowski zwrócił się także do sympatyków prezydenta Andrzeja Dudy, którzy przyszli na spotkanie. "Pozdrawiam was serdecznie. Ja nie jestem waszym wrogiem. Ja jestem osobą, która chce rozmawiać ze wszystkimi. Za dużo oglądacie telewizji, która nazywa się publiczna" - mówił do sympatyków Dudy Trzaskowski. Nawiązując do materiałów o sobie w TVP, podkreślił, że te wybory nie są o tym, czy ktoś kupuje dżem, czy miód, czy trzyma się za ucho, czy przejęzyczył się na spotkaniu wyborczym w Bydgoszczy; to są wybory o przyszłość Polski - mówił. "Takie wybory zdarzają się czasami raz na pokolenie i musimy do tych wyborów iść" - mówił. Apelował o obecność przy urnach wyborczych. Ocenił, że jego sympatyków musi być przy urnach 10 milionów i wtedy oznaczało to będzie wygraną. "Zwyciężymy" - zakończył Trzaskowski.