W czasie piątkowej konferencji prasowej w Nowym Tomyślu Trzaskowski ocenił, że rządowa tzw. tarcza antykryzysowa jest niewystarczająca. "Dzięki temu, że samorządy będą mogły realizować swoje inwestycje, ten kryzys gospodarczy, który nas czeka, będzie po prostu mniejszy. A to jest wspólny interes rządu i samorządu" - ocenił. "Są pieniądze z Unii Europejskiej. Okazało się, że UE to wspólnota, to siła, która chce pomagać wszystkim. I dzięki temu, mam nadzieję, będą również pieniądze na wsparcie samorządów. To jest niesłychanie istotne, bo chcemy kontynuować swój program inwestycyjny" - podkreślił. Dodał, że rządowa pomoc dociera do przedsiębiorców z opóźnieniem, a niektóre firmy nie mogą z niej skorzystać. Ocenił, że rząd luzuje obostrzenia związane z epidemią koronawirusa, "nie dbając o przedsiębiorców". Przypomniał także swój postulat rezygnacji z kilku dużych inwestycji infrastrukturalnych. "Przekażmy pieniądze z Centralnego Portu Komunikacyjnego albo z przekopu Mierzei Wiślanej na służbę zdrowia. Dajmy podwyżki lekarzom i pielęgniarkom. Zapewnijmy wsparcie tym, którzy muszą się martwić o miejsca pracy, bo niestety ta pomoc ze strony rządu przychodzi bardzo późno" - podkreślił. Wpływy samorządów Zapytany o kondycję finansową stołecznego budżetu powiedział, że obecnie maleją wpływy wszystkich samorządów. "Jeżeli chodzi o PIT - 50 proc. mniejsze wpływy, jeżeli chodzi o CIT - nawet więcej, 60 proc." - zaznaczył. Podkreślił, że zmniejszone wpływy samorządów są problemem, bo to samorządy są na pierwszej linii walki z koronawirusem. "Bronimy naszych domów pomocy społecznej, sami kupujemy sprzęt, sami zabezpieczamy pracowników, sami pomagamy przedsiębiorcom. Wszystkie samorządy na świecie dostają wsparcie rządów centralnych, natomiast niestety my, na takie wsparcie na razie nie możemy liczyć" - powiedział polityk. "Na razie jest tylko możliwość poluzowania reguły wydatkowej, czyli większego zadłużenia się" - powiedział. Podkreślił, że liczy na wsparcie unijne w walce ze skutkami kryzysu gospodarczego. "Jeszcze trudne negocjacje przed rządem, ale mamy dobre rozwiązania na stole, z tego się bardzo cieszę - że będą pieniądze na pomoc samorządom" - ocenił. Zgodnie z przedstawioną w środę przez Komisje Europejską propozycją nowy unijny budżet na lata 2021-2027 ma wynosić 1,1 biliona euro. Dodatkowo - zgodnie z propozycją KE - państwa członkowskie powinny mieć do dyspozycji 750 mld euro w grantach i pożyczkach w ramach instrumentu ożywienia gospodarczego, z czego 63,8 mld euro KE proponuje Polsce. "Po drugiej stronie jest Duda" Trzaskowski zapytany o słowa prezesa PSL Władysława Kosiniaka-Kamysza, że tylko on może wygrać z prezydentem Andrzejem Dudą, stwierdził, że wszyscy politycy opozycji są "absolutnie po tej samej stronie". "Może nas oczywiście różnić kwestia poglądów na niektóre sprawy, natomiast po drugiej stronie jest pan prezydent Andrzej Duda" - zaznaczył. Stwierdził, że sondaże "przede wszystkim wszystkich muszą uczyć pokory". "Widzę zmieniające się nastroje w Polsce (...) ludzie chcą iść na wybory, obywatele chcą iść na demokratyczne wybory" - podkreślił Trzaskowski. Ocenił, że obecnie "najważniejsza jest ciężka praca" a nie sondaże wyborcze. "W momencie kiedy zacznie się kampania wyborcza, my taką ciężką pracę wykonamy, żeby przekonać Polki i Polaków, że mamy konkretną, lepszą wizję prezydentury. Prezydentury aktywnej - nie prezydentury białej flagi, prezydenta, który jest wyłącznie niemym świadkiem wydarzeń" - zaznaczył. Na piątkowe spotkanie Trzaskowskiego z wyborcami w centrum Nowego Tomyśla przyszło kilkadziesiąt osób oraz grupa ok. 20 zwolenników PiS, którzy rozwiesili m.in. banner z wizerunkiem prezydenta Andrzeja Dudy. Przeciwnicy prezydenta Warszawy sporadycznymi gwizdami i okrzykami starali się zagłuszyć przemówienie Trzaskowskiego. Po zakończeniu spotkania zwolennicy PiS zostali obrzuceni jajkami przez jednego z mieszkańców Nowego Tomyśla. Policja nie interweniowała.