Podczas spotkania z mieszkańcami Katowic Trzaskowski ponowił apel do prezydenta Andrzeja Dudy o debatę przed drugą turą wyborów. Kolejny raz na wiecu kandydata KO tuż obok mównicy Trzaskowskiego stanęła grupa z napisem "Andrzej Duda". "Do debaty!" - krzyczeli też zgromadzeni na katowickim rynku zwolennicy Trzaskowskiego. "My czekamy jutro w Lesznie, ponieważ zorganizowaliśmy zupełnie nową formułę debaty - bo pana prezydenta nie ma, niestety, przez cały czas - mianowicie "Arenę prezydencką", gdzie jestem absolutnie gotowy, żeby odpowiadać od lewa do prawa. Zaprosiliśmy kilkanaście redakcji" - mówił Trzaskowski. Podkreślił, że nie boi się żadnego pytania, zaś Andrzej Duda chce odpowiadać tylko na te pytania, które zna, "które sam ustalił z własną telewizją". "Jedno, czego mamy na pewno dość, to kolejnej ustawki, pytań, które pan prezydent zna, kolejnego wiecu wyborczego, więc ja się jutro do Końskich nie wybieram" - oświadczył kandydat KO. Jego zdaniem, Andrzej Duda powinien odpowiedzieć na pytania m.in. o milion elektrycznych samochodów, śmigłowce dla polskiej armii, przyszłość polskiego górnictwa, import rosyjskiego węgla, czy pomoc dla frankowiczów. "Gdzie był Duda, gdy mówiono o opcji niemieckiej?" "Pamiętam te obietnice, pamiętam to, co nam wszystkim obiecywał i czego nie spełnił (...) Trzeba jasno zapytać pana prezydenta gdzie był, kiedy mówiono o "opcji niemieckiej", kiedy atakowano nauczycielki i nauczycieli, atakowano (lekarzy) rezydentów, rodziny osób z niepełnosprawnościami" - mówił polityk. Trzaskowski wyraził przekonanie, że Duda - którego określił jako "wiceprezydenta Jarosława", Jarosław Kaczyński i inni politycy PiS nie mają prawa pouczać innych, czym jest rodzina i patriotyzm. "Nikt na pewno nas nie będzie uczył, co to znaczy przywiązanie do tradycji; co znaczą wartości, o których nie tylko się opowiada, ale według których się po prostu postępuje" - zaznaczył i przekonywał, że obecnie trzeba budować "patriotyzm wspólnoty" oraz "silne, dumne i tolerancyjne społeczeństwo". "Potrzebna nowa solidarność" W opinii kandydata KO, politycy PiS zawłaszczyli sobie w przestrzeni publicznej takie pojęcia, jak tradycja, rodzina i patriotyzm, a także słowo solidarność. "To jest własność wszystkich obywateli w Polsce. Cały świat nas zna właśnie z tego słowa i to słowo należy do nas" - powiedział. Trzaskowski przekonywał, że dziś potrzebna jest "nowa solidarność". "Dzisiaj musimy pokazać solidarność wobec wszystkich, których ta władza ignoruje, atakuje stygmatyzuje" - powiedział. "To my wiemy, czym jest solidarność, my - ponieważ kierujemy się solidarnością każdego dnia, a nie tylko i wyłącznie na propagandowych wiecach, na których występują partyjni notable PiS-u, którzy pojęcia nie mają czym jest solidarność (...) Nam zależy na państwie, a im zależy na państwie Szumowskich i państwie Morawieckich" - powiedział Trzaskowski. Ostatnie tygodnie kampanii polityk porównał do wydarzeń z 1980 czy 1989 r., jak ocenił w ostatnim czasie - podobnie jak wtedy - w pewnym stopniu udało się odbudować więzi społeczne. "To znowu jest po prostu smak wolności" - mówił. "PiS jest oderwany od rzeczywistości" Trzaskowski przekonywał też, że Polacy powinni mieć prezydenta, który będzie słuchał swoich bliskich i obywateli, "a nie prezesa". Zarzucił władzy PiS, że jest oderwana od rzeczywistości. Zachęcał do mobilizacji i oddawania na niego głosów w II turze wyborów. "Jeżeli wygram te wybory, to wy będziecie moim szefem i moją szefową, a nie prezes partii" - oświadczył. "Cała Polska musi się uczyć Śląska" Sporą część swojego wystąpienia kandydat KO poświęcił Śląskowi. Jak mówił, w tym regionie podoba mu się duma z różnorodności, wierność tradycji, pokora, której - jak mówił - nauczyły go żona i teściowa oraz siły. "Tej siły potrzebuje cała Polska" - wskazał. "My, gorole, musimy się dużo uczyć o Śląsku (...), ale ja miałem naprawdę dobrych nauczycieli. Dumne i twarde śląskie kobiety - moją żonę Gosię, moją teściową Gizelę, które zawsze umiały sprowadzić gorola na ziemię wtedy, kiedy trzeba było" - opowiadał. "Rzeczywiście jest tak, że cała Polska musi się uczyć Śląska i zadbamy o to, żeby Polska się Śląska uczyła" - dodał Trzaskowski. Jak wspominał, podobnie jak wiele osób z jego pokolenia o Śląsku usłyszał po raz pierwszy, gdy podczas stanu wojennego strzelano do górników w katowickiej kopalni Wujek. "Śląsk zawsze kojarzył nam się z bohaterstwem, z ciężką pracą, z przywiązaniem do wartości i zawsze kojarzył nam się z ludźmi, którzy mieli pod górkę, ale nigdy się nie poddawali i zawsze kojarzył nam się z Polską" - zaznaczył. "Mamy tego dość!" Nawiązując do 99. rocznicy zakończenia III powstania śląskiego zapewnił, że nie pozwoli, by władza kogokolwiek dzieliła, czy wytykała inność. "Chyba nigdy krew się we mnie tak nie wzburzyła, jak kiedy usłyszałem o "ukrytej opcji niemieckiej". Mamy tego dość!" - powiedział Trzaskowski. Ocenił też, że bez ciężkiej pracy Ślązaków w ostatnich 30 latach nie tylko nie zmieniłby się ich region, ale cała Polska. "Śląsk to silne i dumne kobiety" Podczas wiecu głos zabrała też, pochodząca z Rybnika, żona Trzaskowskiego, Małgorzata. "Jak dobrze być u siebie, na Śląsku" - oświadczyła. Jak mówiła, w czasach studenckich przez pięć lat mieszkała w akademikach w Katowicach i ma z tego okresu wiele wspaniałych wspomnień. Oceniła, że Śląsk jest "piękny i zielony" i mieszkają w tym regionie wspaniali ludzie. "Rafał sam się o tym przekonał wiele lat temu" - dodała z uśmiechem. Trzaskowska zaznaczyła, że Śląsk to także "silne i dumne kobiety, które dokładnie wiedzą, ile energii potrzeba, aby wszystko w rodzinie działało tak, jak należy". Wyraziła przekonanie, że matki wychowujące dzieci powinny być docenione i otrzymywać dodatek do emerytury - przyjemniej 200 zł za każde dziecko. "Wiele razy o tym z Rafałem rozmawiałam. Ufam mu i wiem, że tego dopilnuje, wy też możecie mu zaufać" - oświadczyła. Sam Trzaskowski powiedział, że jego żona zawsze będzie walczyła o prawa kobiet i zawsze mówiła o tym, co ważne. "Jednego będę wam naprawdę zazdrościł - tak wspaniałej, dumnej i odważnej pierwszej damy" - powiedział. Przypomnijmy - w I turze wyborów Rafał Trzaskowski przegrał z Andrzejm Dudą w woj. śląskim. Jednak w Katowicach - kandydat KO miał lepszy wynik od urzędującego prezydenta (różnica ok. ośmiu punktów procentowych).