"Dzisiaj staję przed państwem jako kandydat na prezydenta Rzeczypospolitej, biorąc na siebie olbrzymią odpowiedzialność walki o demokratyczną Polskę, walki o silne państwo, walki o demokrację" - oświadczył na konferencji prasowej nowy kandydat Koalicji Obywatelskiej na prezydenta. Trzaskowski ocenił, że dzięki opozycji, Senatowi, twardej postawie samorządów i Małgorzacie Kidawie-Błońskiej "możemy iść na bezpieczne, demokratyczne, powszechne i tajne wybory". "To jest zwycięstwo nas wszystkich, jak tutaj stoimy" - oświadczył. "Będą nam rzucać kłody pod nogi" "Nie będzie łatwo, będą nam rzucać kłody pod nogi. Ale im bardziej będą nas atakować, tym bardziej będziemy silni. I powiem państwu, wygramy te wybory, bo więcej jest ludzi dobrej woli, bo więcej jest ludzi, którzy mają dosyć zawłaszczania państwa, mają dosyć upolityczniania instytucji" - podkreślił Trzaskowski. Prezydent Warszawy oświadczył, że "idzie bić się o Polskę, która będzie silna, o państwo, w którym wyciąga się wnioski z błędów III RP, ale nie depcze się wszystkiego, co przez 30 lat udało się osiągnąć". "Idę walczyć o państwo, w którym samorządy są silne, bo to samorządy są blisko obywateli. Idę walczyć o państwo, które jest lojalnym, czasami trudnym partnerem w stosunkach międzynarodowych, ale które nie obraża wszystkich partnerów siedzących przy stole, dla którego bezpieczeństwo jest najważniejsze. Państwo silne, demokratyczne i oparte o to, co najważniejsze, o rządy prawa" - powiedział Trzaskowski. "Od Warszawy zacznie się olbrzymia fala" Zapowiadając walkę o urząd prezydenta Rzeczypospolitej, Trzaskowski przyznał, że sytuacja nie jest łatwa, ale - jak mówił - "może to i lepiej, bo to wymaga od nas pełnej konsolidacji i energii do tego, żeby walczyć i żeby wygrać w tych wyborach". "I mam nadzieję, że właśnie od Warszawy zacznie się ta olbrzymia fala zmiany" - dodał. Trzaskowski podziękował wszystkim koleżankom i kolegom z KO za poparcie jego kandydatury. "Ale przede wszystkim chciałem podziękować pani marszałek Małgorzacie Kidawie-Błońskiej" - podkreślił. "Gdyby nie Kidawa, dzisiaj Duda byłby prezydentem" Polityk wspominał, że 11 lat temu, gdy przystępował do PO jako "młody, nieznany naukowiec", poszedł porozmawiać z ówczesną poseł Kidawą-Błońską - jak relacjonował - "właśnie o tym, czy będę mógł kandydować z Platformy Obywatelskiej". "I wtedy sobie pomyślałem - szczęśliwy kraj, w którym są tak silne i mądre kobiety. Bo bez tych silnych, mądrych kobiet mężczyźni nie radziliby sobie ani w życiu, ani w polityce, bo my po prostu potrzebujemy opoki" - mówił. Jak przekonywał, "najbardziej potrzebujemy tej niebywałej klasy, którą pani marszałek sobą reprezentuje". "Natomiast w tych ostatnich tygodniach, w tych ostatnich dniach mój szacunek dla pani marszałek rósł z dnia na dzień. Bo gdyby nie Małgorzata Kidawa-Błońska, to dzisiaj Andrzej Duda byłby prezydentem wybranym w niedemokratycznych wyborach" - powiedział prezydent Warszawy.