Trzy senackie komisje: ustawodawcza, praw człowieka i samorządu terytorialnego kontynuują w poniedziałek, 4 maja, prace nad ustawą o głosowaniu korespondencyjnym. To ciąg dalszy posiedzenia połączonych komisji z 28 kwietnia w sprawie ustawy o szczególnych zasadach przeprowadzania wyborów powszechnych na Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej zarządzonych w 2020 r., uchwalonej 6 kwietnia z inicjatywy PiS. Luki w konstytucji? Senator Marek Pęk (PiS) złożył podczas obrad wniosek o przyjęcie ustawy bez poprawek. Przekonywał, że z obowiązku przeprowadzenia wyborów w maju nie można się uchylać. Podkreślał, że obecna sytuacja ujawniła luki i niedociągnięcia konstytucji. Nie wiadomo bowiem, czy gdyby wybory nie odbyły się przed zakończeniem kadencji Andrzeja Dudy, czyli przed 6 sierpnia br., prezydent mógłby dalej pełnić swój urząd, nawet jeśli wprowadzonoby stan nadzwyczajny. Polemizował z konstytucjonalistą Ryszardem Piotrowskim, który zwracał uwagę na to, że w przypadku stanu nadzwyczajnego kadencja prezydenta odpowiednio ulega wydłużeniu. Podkreślał, że w przypadku urzędu prezydenta nie jest to wprost napisane w konstytucji. Stąd, przekonywał Pęk, odwlekanie wyborów tylko gmatwa i eskaluje problemy prawne. "Nie możemy narazić państwa polskiego na okres, gdy nie będzie pewności, czy urząd prezydenta jest obsadzony" - mówił senator PiS. "Wypraszam sobie" Pęk zapewniał, że ustawa o wyborach korespondencyjnych nie jest żadną pułapką i nie ma w swoim celu sfałszowania wyborów, jak twierdzili senatorowie opozycji. "Wypraszam sobie, żeby ktoś mi coś takiego zarzucał" - powiedział. Senator PiS nawiązał też do wypowiedzi wiceministra zdrowia i senatora PiS Waldemara Kraski, który mówił o wynikach badań, dotyczących aktywności koronawirusa na różnych powierzchniach. Kraska poinformował, że według badań wirus na kartonie jest aktywny 24 godziny, a na papierze trzy godziny. Oznacza to, dodał, że po 24 godzinach pakiet wyborczy będzie bezpieczny, jeśli chodzi o możliwość zakażenia. Z kolei wybory tradycyjne, przypomniał, nie będą mogły zostać bezpiecznie przeprowadzone w ciągu najbliższych dwóch lat. Jeśli parlament przyjmie ustawę o wyborach korespondencyjnych, nawiązywał do tego Marek Pęk, społeczeństwo skorzysta z prawa wyborczego, a akt wyborczy nie będzie bardziej niebezpieczny niż czynności życia codziennego. Polemika z wypowiedzią Gawłowskiego Pęk polemizował też z wypowiedzią senatora Stanisława Gawłowskiego (niezrz.), który nazwał ustawę "przewałem". "Nie chciałbym, abyśmy przyjęli w Senacie grypsowanie" - powiedział. Senator Gawłowski należał do tych uczestników dyskusji, którzy bardzo ostro oceniali ustawę. "Panie Sasin, czy ja już głosowałem?" - pytał retorycznie Gawłowski. Przekonywał, że ustawa jest knotem, jest nie do zrealizowania i na jej podstawie wybory na pewno nie odbędą się 10 maja. Podobny pogląd prezentował senator Jan Filip Libicki (Koalicja Polska-PSL). "Nie ma ludzkich możliwości, żeby nawet, jeśli ta ustawa zostanie przyjęta, by w maju odbyły się wybory" - ocenił Libicki. "Pan Bóg może by sobie poradził, ale pan Sasin chyba nie ma atrybutów boskich" - dodał. "Czy w ogóle powinniśmy się tą ustawą zajmować? To jest współudział w przestępstwie" - dodawał Adam Szejnfeld (KO), popierając wnioski innych senatorów opozycji o odrzucenie ustawy w całości.