Wyborcy, którzy nie zdążą zagłosować w piątek, mogą też dostarczyć kopertę zwrotną do lokalu wyborczego w niedzielę, ale nie mogą wrzucić jej samodzielnie do urny. Jak informowała szefowa Krajowego Biura Wyborczego Magdalena Pietrzak, do głosowania korespondencyjnego w kraju zgłosiło się 190 tys. osób. Otrzymały one pakiety wyborcze, które umożliwiają oddanie głosu. Wyborca głosujący korespondencyjnie oddaje głos na karcie do głosowania, którą umieszcza w kopercie z napisem "Koperta na kartę do głosowania", którą zakleja. Kopertę tę należy włożyć do koperty zwrotnej, na której umieszczony musi być adres i numer właściwej obwodowej komisji wyborczej. Do koperty zwrotnej wyborca wkłada także oświadczenie o osobistym i tajnym oddaniu głosu, gdzie umieszczone muszą być dane wyborcy: imię i nazwisko, numer PESEL, własnoręczny podpis. Koperta do skrzynki lub do komisji Kopertę zwrotną należy zakleić i najpóźniej w piątek do północy wrzucić do nadawczej skrzynki pocztowej Poczty Polskiej znajdującej się na terenie gminy, w której zlokalizowana jest obwodowa komisja wyborcza właściwa dla danego wyborcy. Kopertę zwrotną można też do piątku dostarczyć do właściwego urzędu gminy osobiście albo za pośrednictwem innej osoby, ale można to zrobić tylko w godzinach pracy urzędu. Wyborca może także w niedzielę do zakończenia głosowania - a więc do godz. 21 - osobiście lub za pośrednictwem innej osoby dostarczyć kopertę zwrotną do obwodowej komisji wyborczej w obwodzie głosowania, w którym jest wpisany do spisu wyborców. Nie wrzucać samodzielnie do urny wyborczej Szefowa KBW zastrzegła jednak, by wyborcy nie wrzucali samodzielnie kopert zwrotnych do urny wyborczej. "Komisja musi najpierw rozpakować kopertę zwrotną, sprawdzić czy oświadczenie o osobistym i tajnym oddaniu głosu jest pełne, czytelne, czy jest na nim podpis wyborcy. Komisja musi sprawdzić też, czy wyborca jest w spisie, a co za tym idzie, czy może zagłosować w danym lokalu, a także to odnotować. Następnie komisja musi sprawdzić, czy koperta z kartą do głosowania jest zaklejona, jeśli tak - wrzuci ją do urny" - wskazywała Pietrzak.