Jej zdaniem Senat kieruje się zupełnie innymi powodami niż te, o których mówi oficjalnie marszałek Senatu Tomasz Grodzki. Marszałek Sejmu pytana w TVP Info o to, czy ustawa ws. głosowania korespondencyjnego musiała być procedowana przez Senat prawie 30 dni, oceniła, że nie. "Mamy wiele przykładów na to, że Senat potrafi szybko działać, nawet teraz w tej obecnej sytuacji, kiedy mamy inną większość w Sejmie i w Senacie" - dodała. "Chciałam przypomnieć 2012 rok, kiedy w maju była procedowana ustawa podwyższająca Polakom wiek emerytalny do 67 lat (dla mężczyzn) (...) Wtedy Senat procedował ustawę siedem dni, dziesiątego dnia przesłał ją bez poprawek do prezydenta. Ta ustawa została podpisana i uchwalona, a była dosyć bardziej poważna" - powiedziała. Jej zdaniem "ustawa o wyborach korespondencyjnych mogła być głosowana wcześniej i termin 10 maja przy wyborach korespondencyjnych był jak najbardziej realny. "Nie pozostaje więc nic innego, jak powiedzieć, że widzę tutaj naprawdę celową obstrukcję Senatu" - podkreśliła. Jak dodała, "okazało się, że konieczne są ekspertyzy". "Ja bym jednak uznała, że Senat kieruje się zupełnie innymi powodami niż te, o których mówi oficjalnie marszałek Senatu Tomasz Grodzki" - zaznaczyła. "Jeśli Senat uważał, że tę ustawę należy odrzucić, to ustawa powinna być odrzucona jak najszybciej - po tygodniu, 10 dniach, ale nie po miesiącu" - oceniła. "Miałam nadzieję, że ta ustawa trafi do Sejmu wcześniej, ale jednak tak się nie stało" - podkreśliła.