"Każdy z Polaków, jeżeli uważa, że w procesie wyborczym działo się coś nie tak, może składać protesty wyborcze. To, co działo się za granicą, na pewno musi skłaniać do takich protestów. Jeśli mamy sytuacje, że ludzie odbijali się od konsulatów, bo nie mogli zagłosować, albo w konsulatach słyszeli, że bez względu na to jak zagłosują, ich głosy będą nieważne, to są poważane przesłanki, by takie protesty składać" - powiedział Kierwiński w Programie Trzecim Polskiego Radia. Jak ocenił, mogło być wiele nieprawidłowości. Podkreślił, że dopiero zobaczymy, jak zgłoszenia w tej sprawie będzie rozpatrywał Sąd Najwyższy. Dopytywany, czy PO będzie zgłaszać protesty wyborcze, polityk odpowiedział: "Jeśli będą mocne sygnały o nieprawidłowościach, to tak, będziemy składać protesty". Na pytanie, czy zasadne są głosy, że szef MSZ Jacek Czaputowicz powinien się podać do dymisji w związku ze zgłaszanymi nieprawidłowościami w głosowaniu za granicą, Kierwiński ocenił, że szef resortu dyplomacji "powinien wziąć za to odpowiedzialność".