Ustawę w sprawie wyborów prezydenckich Sejm uchwalił we wtorek (12 maja). Zakłada ona, że w wyborach prezydenckich w 2020 r. głosowanie będzie odbywać się w lokalach wyborczych, ale będzie też możliwość głosowania korespondencyjnego. Teraz ustawa trafiła do Senatu, który ma na jej rozpatrzenie 30 dni. "PO nadal chce tę ustawę torpedować" "Tutaj bardziej chodzi o to, żeby opozycja dogadała się ze sobą, bo część partii opozycyjnych - Lewica, PSL, Konfederacja, która akurat nie ma senatorów - uważa, że ta ustawa jest po prostu dobra albo przynajmniej akceptowalna i powinna wejść w życie. Natomiast Platforma Obywatelska nadal chce tę ustawę torpedować. Zobaczymy, jak to wyjdzie w Senacie, czy zbuduje się większość - senatorowie Lewicy, PSL razem z senatorami PiS - która w miarę sprawnie tę ustawę by przeprocedowała" - mówił w Radiu Gdańsk Marcin Horała. "Teraz nawet przy pełnej obstrukcji Senatu przez 30 dni, nadal parę tygodni będzie. To już taki czas, w którym organizacja wyborów spokojnie powinna się udać" - ocenił. Zjednoczona Prawica poprze poprawki opozycji? Horała był pytany, czy Zjednoczona Prawica poprze poprawki opozycji do ustawy. "Niczego tu nie wykluczam. Musimy poczekać, zobaczyć, jakie to będą poprawki i wtedy będzie się można do nich odnieść. Może będą to dobre poprawki. Jeśli teraz Senat na przykład w ciągu kilku dni - a nie jest to jakaś super skomplikowana ustawa - jakieś poprawki uchwali, to wtedy znów w przeciągu kilku dni mógłby się do nich odnieść Sejm i nadal mielibyśmy dużo czasu, żeby tę organizację wyborów przeprowadzić" - odpowiedział. Zdaniem polityka PiS, na przedłużaniu prac w Senacie zależy tylko Koalicji Obywatelskiej z uwagi na słabe notowania jej kandydatki na urząd prezydenta Małgorzaty Kidawy-Błońskiej. "I tutaj każdy miesiąc zwłoki dla nich jest pod tym względem bezcenny, ale to jest interes polityczny Platformy, a nie interes państwa, czy nawet innych formacji i myślę, że to dostrzegą" - dodał. Trzaskowski groźniejszym rywalem dla Dudy? Horała nie obawia się, że prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski byłby groźniejszym rywalem dla prezydenta Andrzeja Dudy. "Pan Rafał Trzaskowski jest obciążony szeregiem problemów. Jest problem widowiskowej katastrofy systemu odbierania odpadów w Warszawie i związane z tym wielomiesięczne rozwożenie nieczystości ciężarówkami po całej Polsce. (...) Są ogromne podwyżki w Warszawie, na przykład podwyżki za wywóz śmieci - czteroosobowa rodzina to kilkaset złotych za same śmieci miesięcznie będzie musiała płacić. A z drugiej strony tramwaj LGBT, karta LGBT w warszawskich szkołach - to bardzo sprawnie i szybko jest realizowane. Podsumowując, to nie jest pakiet na ponad 50 proc. poparcia w skali całej Polski. To jest pakiet na może 51 proc. w Warszawie, ale i to raczej nie" - ocenił sekretarz stanu w Ministerstwie Infrastruktury. Horała powiedział, że "Warszawa nie jest Polską w pigułce". "Jest specyficznym miejscem pod względem struktury elektoratu. W całej Polsce to jest raczej propozycja na kandydata przegrywającego" - nadmienił. Reakcja na słowa szefa niemieckiego Federalnego Trybunału Konstytucyjnego Za "niebywałe i oburzające" Horała uznał słowa szefa niemieckiego Federalnego Trybunału Konstytucyjnego Andreasa Vosskuhle, przekazane w środę przez agencję Reuters o tym, że polski Trybunał Konstytucyjny nie jest już poważnym sądem, lecz "jest marionetką". "Przewodniczący Federalnego Trybunału Konstytucyjnego Niemiec powinien zajmować się swoim trybunałem, a nie recenzowaniem trybunałów w innych krajach. Nie ma do tego żadnego prawa, żadnych przesłanek" - ocenił. "Niech się Niemcy zajmą swoim podwórkiem, niech się zajmą swoją sytuacją epidemiczną. Ostatnio, zwłaszcza w mediach polskich, ale własności niemieckiego kapitału, pojawiła się seria artykułów o tym, że Niemcy znakomicie poradzili sobie z koronawirusem. Poradzili sobie nie najgorzej, lepiej niż wiele krajów. Ale patrząc na liczby - liczbę zgonów i zarażonych - poradzili sobie daleko, daleko gorzej niż Polska. Więc raczej tutaj, jak ktoś miałby kogoś w ostatnich tygodniach pouczać, to bardziej Polska Niemców, niż Niemcy Polskę" - ocenił polityk PiS.