"Mieszkam w Bostonie, gdzie niestety nie było komisji wyborczej. Więc natychmiast, jak tylko ogłoszono możliwość głosowania korespondencyjnego, zarejestrowałem się w konsulacie w Nowym Jorku. Do dziś nie otrzymałem jednak swojej koperty, a wybory już za nami" - powiedział PAP w poniedziałek Adam Ziemba, świeżo upieczony absolwent Uniwersytetu Harvarda. Zaznaczył, że rok temu, przed wyborami do Parlamentu Europejskiego, kartę do głosowania korespondencyjnego dostał w ostatniej chwili, kilka dni przed terminem. "Odesłałem ją kurierem, a nie pocztą, choć to drożej. Chciałem mieć pewność, że dojdzie. A teraz nawet nie wiem, co się stało z moją kartą. Zostałem pozbawiony mojego obywatelskie prawa" - powiedział. Z informacji uzyskanych przez PAP w konsulatach we wszystkich czterech okręgach wyborczych na terenie USA, gdzie w sobotę (dzień wcześniej niż w Polsce) przeprowadzono pierwszą turę wyborów prezydenta RP, wynika, że głosowanie korespondencyjne cieszyło się wśród Polonii bardzo dużą popularnością. Konsulowie zapewniali PAP, że do wszystkich, którzy się zarejestrowali, pakiety do głosowania wysłano pocztą, zgodnie z wymogiem Państwowej Komisji Wyborczej, najpóźniej 10 dni przed wyborami. Jednak we wszystkich czterech okręgach wiele pakietów nie wróciło do konsulatów. W okręgu konsularnym Nowy Jork wysłano 686 pakietów do głosowania, a do końca wyborów w sobotę wróciło 455; z konsulatu w Chicago wysłano 700, a wróciło 549, w stołecznym okręgu w Waszyngtonie z wysłanych 302 pakietów wróciło 226, w Los Angeles - 282 z 358 pakietów. Konsulaty spodziewają się, że część kopert przyjdzie w najbliższych dniach, ale będzie za późno na ich uwzględnienie. W poniedziałek do konsulatu w Waszyngtonie listonosz przyniósł ponad 20 kopert od wyborców, ale te głosy są już stracone - powiedział PAP konsul Piotr Konowrocki. Powodów niedotarcia pakietów może być kilka. "Albo koperty nie zdążyły dojść do wyborców, albo te osoby nie zdążyły ich odesłać, albo po prostu zrezygnowały z ich wysłania" - powiedział PAP wicekonsul w Nowym Jorku Mateusz Stąsiek. Podobnie mówili inni konsulowie w USA. "Robimy wszytko zgodnie z wykładniami i instrukcjami PKW. Musimy wysyłać pakiety pocztą rejestrowaną, co czasami może opóźniać przesłanie przesyłki" - powiedział konsul w Los Angeles Mariusz Brymora. Telefony zmartwionych wyborców Stąsiek powiedział, że do konsulatu w Nowym Jorku dzwoniło "bardzo dużo osób" zmartwionych, że mimo przeprowadzonej dawno rejestracji nie dostali jeszcze pakietu do głosowania. "Za pomocą numeru nadawczego sprawdzaliśmy, gdzie są przesyłki, i czasem ich droga była rzeczywiście zadziwiająca, np. przesyłka do Connecticut wędrowała kilka razy między Nowym Jorkiem a New Jersey, nie dochodząc do adresata" - powiedział Stąsiek. Kilku osobom, w przypadku których udało się potwierdzić, że przesyłka faktycznie nie dotarła, umożliwiono głosowanie osobiście. Problemu zbyt opieszałej pracy amerykańskiej poczty doświadczyła korespondentka PAP, która zarejestrowała się do głosowania korespondencyjnego w komisji wyborczej w Waszyngtonie. Pakiet przyszedł na dwa dni przed głosowaniem, dopiero po telefonicznej interwencji na poczcie. Koperta, co widać po pieczątce, została wysłana przez konsulat 29 kwietnia. Dotarcie pod adres w tej samej dzielnicy zajęło jej dziewięć dni. "Dostrzegamy ten problem i zgłaszamy to do MSZ" - powiedział konsul Konowrocki. Przyznał, że należy zastanowić się, czy należy korzystać z poczty amerykańskiej oraz wydłużyć okres przewidziany na wysyłanie i odsyłanie pakietów. Oznaczałoby to, że PKW musi szybciej przygotować materiały wyborcze. "Im później my je dostajemy, tym mniej mamy czasu na wysłanie. A jeśli będziemy mieć je wcześniej, to możemy wysyłać też wcześniej" - stwierdził. Głosowanie korespondencyjne to wygodny sposób na oddanie głosu, zwłaszcza dla wyborców mieszkających daleko od komisji wyborczych. W okręgu konsularnym Los Angeles, który obejmuje kilkanaście stanów na zachodzie USA od Kalifornii po Alaskę, utworzono siedem komisji, ale część potencjalnych wyborców i tak musiałaby pokonać setki kilometrów, by do nich dotrzeć. Druga tura również korespondencyjnie "Głosowanie korespondencyjne jest idealnym rozwiązaniem dla takich osób, ale wymaga ono dotrzymania terminów. Ryzyko związane z tym głosowaniem będzie jeszcze większe w drugiej turze, bo czasu jest jeszcze mniej" - zauważył Brymora. Jeżeli wyborca zarejestrował się do głosowania korespondencyjnego w pierwszej turze, to i w drugiej musi głosować korespondencyjnie. Druga tura ma odbyć się w USA już w sobotę 23 maja. Pakiety muszą zostać wysłane do wyborców nie później niż siedem dni przed dniem wyborów, czyli 18 maja. W okręgu wyborczym w Waszyngtonie członkowie komisji dostrzegli jeszcze inny problem związany z głosowaniem korespondencyjnym. Jak powiedział Konowrocki, dużo było głosów nieważnych - ponad 15 proc. Wyborcy nie załączyli bowiem do pakietów zwrotnych oświadczeń o osobistym głosowaniu albo błędnie włożyli je do jednej koperty z kartą do głosowania. "Zgodnie z kodeksem wyborczym powoduje to, że głos jest nieważny, dlatego, że nie zostaje zachowana tajność głosowania - wyjaśnił. - Dlatego komisja zarekomendowała w protokole z wyborów, by doprecyzować instrukcję do głosowania korespondencyjnego". Z Waszyngtonu Inga Czerny