Dziś miała się odbyć konferencja kierownictwa partii, ostatecznie została jednak odwołana. Szef Sojuszu mówił rano w radiowej Jedynce, że jedną z przyczyn słabego wyniku mogło być odcięcie się kandydatki od partii. Początkowym założeniem było to, że zagłosuje na nią elektorat SLD i do tego pozyska nowych wyborców. Nowego elektoratu nie udało się pozyskać, a tylko 1/3 zwolenników Sojuszu oddało na nią swój głos. Leszek Miller nie czuje się odpowiedzialny za wynik Magdaleny Ogórek. - Nie należy mieszać wyborów parlamentarnych z prezydenckimi - mówił. Lider SLD przypomniał, że w 2010 roku kandydujący na prezydenta Grzegorz Napieralski uzyskał bardzo dobry wynik, a w 2011 kierowane przez niego SLD miało najgorszy rezultat w historii w wyborach parlamentarnych. Teraz szef SLD chce się skupić na przygotowaniach do wyborów parlamentarnych. Zapowiedział konsultacje na temat powołania wspólnego komitetu ugrupowań centrolewicy, by "powstrzymać pochód sił prawicowych" do parlamentu. W dobry wynik jesiennych wyborów wierzy także wicemarszałek Sejmu z SLD - Jerzy Wenderlich, który uważa, że jego ugrupowanie wciąż stać na rezultat w granicach 10-12 procent. Rzecznik SLD Tomasz Kalita uważa, że błędem w kampanii Magdaleny Ogórek było odejście od lewicowych postulatów. Rzecznik sztabu kandydatki SLD mówi, że Magdalena Ogórek podejmowała większość decyzji samodzielnie. - My jako sztab wyborczy staraliśmy się wspierać, natomiast to kandydatka podejmowała decyzje i stała na czele kampanii - podkreślił. Wynik SLD we wczorajszych wyborach prezydenckich był najgorszym w historii. W sobotę będzie przedmiotem dyskusji w gronie zarządu partii.