Wybory 2015: Która partia zwycięży? Zagłosuj! Decyzja Sądu Okręgowego w Koszalinie jest nieprawomocna. Szefernaker napisał na swoim koncie na jednym z serwisów społecznościowych, że przed studiem, w którym odbywała się wtorkowa debata, Nitras rozdawał identyfikatory osobom z PO, które weszły do budynku TVP bez przepustek. Nitras z kolei napisał, że jedynym dorobkiem Szefernakera: "jak dotąd jest budowa aparatu hejtu w internecie. Prośba. Proszę mnie w to nie mieszać". "Sąd oddalił wniosek, ponieważ w trybie wyborczym można dochodzić swoich praw, gdy ktoś poda nieprawdziwe fakty" - powiedział rzecznik Sądu Okręgowego w Koszalinie sędzia Sławomir Przykucki. "Nie można natomiast kwestionować samej oceny tych faktów, bo jest to w tym trybie dopuszczalne" - dodał Przykucki. Jeżeli jedna z osób czuje się zniesławiona, znieważona lub uważa, że naruszono jej dobra osobiste, może dochodzić swoich praw w zwykłym postępowaniu cywilnym lub karnym - powiedział sędzia. Jak powiedział Szefernaker, odwoła się od decyzji sądu. "Uważam, że decyzja jest niesprawiedliwa. Nitras, jako doradca premier, powinien odpowiadać za swoje słowa, nawet te, które umieszcza w internecie" - powiedział. Jak podkreślał Szefernaker, jego zdaniem był to fakt, a nie opinia. Szefernaker nazwał "absurdalnym" podnoszony w uzasadnieniu ustnym przez sąd argument, że słownik języka polskiego podaje, że słowo hejt jest również zawołaniem do konia - relacjonował. Szefernaker przypomniał także, że w PiS jest szefem zespołu internetowego - grupy młodych osób, które starają się - jak powiedział - by trwająca w sieci kampania wyborcza była pozytywna. "Ja nie buduję aparatu hejtu, ale aparat młodych i zdolnych osób, które chcą zmienić w Polsce politykę na dużo lepszą" - powiedział Szefernaker. "Niepoważna sprawa i niepoważny człowiek" - tak w rozmowie z PAP skomentował oddalenie wniosku Nitras. "To ja byłem przedmiotem ataku" - podkreślił. Dodał też, że nie chce więcej dyskutować o tej sprawie. Nitras przypomniał jednak, że w swym wpisie prosił Szefernakera, aby ten nie mieszał go w tę sprawę. Sztab PiS zarzucił w środę TVP, że przy debacie liderów ochrona zachowała się "skandalicznie" i agresywnie wobec przedstawicieli PiS i zwrócił się do TVP o wyjaśnienia. TVP zapewnia, że dołożyła wszelkich starań, by zapewnić bezpieczeństwo uczestnikom i obserwatorom wtorkowej debaty. Szef sztabu PiS Stanisław Karczewski stwierdził, że ochrona gmachu Telewizji Polskiej, w którym odbyła się debata, nie chciała wpuścić osób towarzyszących kandydatce PiS na premiera Beacie Szydło. Zaznaczył, że wszystkie z nich zostały wcześniej zgłoszone do wejścia. Zgodnie z Kodeksem wyborczym, sąd okręgowy rozpoznaje wniosek złożony w trybie wyborczym w ciągu 24 godzin. W ciągu następnych 24 godzin strony mają czas na złożenie zażalenia do sądu apelacyjnego, który rozpoznaje je w ciągu 24 godzin. Od postanowienia sądu II instancji nie przysługuje skarga kasacyjna i podlega ono natychmiastowemu wykonaniu.