Wicemarszałek Sejmu z PiS wywołał burzę. - Niech ci samorządowcy, którzy teraz buńczucznie zapowiadają, że złamią prawo (nie zorganizują wyborów - red.), liczą się ze stratą stanowisk - przekazał Terlecki na antenie Radia Kraków. Postraszył też wprowadzeniem komisarzy. Z samorządu słychać jednak, że groźby to nie wszystko. - Dla mnie stanowisko jest nieistotne, jeśli mam narażać zdrowie oraz życie moich mieszkańców. Funkcji nie piastuje się wiecznie, a jeśli ktoś miałby umrzeć z mojego powodu, wolałbym ją stracić - usłyszeliśmy od Kosińskiego. - Próba zastraszania samorządowców jest cechą charakterystyczną tej władzy - dodaje prezydent Ciechanowa. Samorządowiec przekazał Interii, że Związek Miast Polskich wysłał już kilka pism do Państwowej Komisji Wyborczej oraz KPRM. Wszystkie dotyczą organizacji wyborów prezydenckich. - Nie ma możliwości zorganizowania tych wyborów - uważa Kosiński. Jak mówi, urzędnicy boją się o swoje życie, a samorządowcy nie mogą ich do niczego zmusić. Dlaczego, zdaniem Związku Miast Polskich, nie da się przeprowadzić wyborów? Choćby dlatego, że zarządcy nie chcą udostępniać lokali wyborczych - trzeba by je potem odkażać. Zdaniem samorządowców w budżecie nie zabezpieczono środków na głosowanie korespondencyjne, które chce wprowadzić PiS. Do tego dochodzą obostrzenia wprowadzone przez Pocztę Polską. - Po co dziś kupować miliony jednorazowych długopisów i maseczek, wydawać na to ogromne środki, skoro maseczki są potrzebne w szpitalach? Tam brakuje najprostszych środków ochrony osobistej - uważa Kosiński. Jak mówi nam prezydent Ciechanowa, tego samego zdania co on, są wyborcy PiS. - Poparło mnie blisko 85 proc. wyborców przy trzech konkurentach. Głosowali na mnie także zwolennicy PiS - przekazał Interii Kosiński. - Dzisiaj stoją za mną i popierają mnie w tej decyzji, żeby nie przeprowadzać wyborów. Jeśli partia rządząca będzie uparcie dążyć do elekcji, poparcie straci nie tylko Andrzej Duda, ale i całe PiS - przekonuje polityk PSL. Czy rzeczywiście? W poniedziałek ukazał się sondaż dotyczący potencjalnej frekwencji w trakcie wyborów prezydenckich planowanych na 10 maja. Ustalenia pracowni IBRiS, która badała Polaków na zlecenie Onetu, dają do myślenia. Jeśli sondaże się sprawdzą, to w głosowaniu nie weźmie udziału 68,5 proc. Polaków. Gdy spojrzymy jednak na wyborców, którzy chcą wybierać prezydenta w maju, okaże się, że do urn wybiera się 68 proc. wyborców PiS. Mocniejszą reprezentację deklarują tylko zwolennicy Konfederacji. Według IBRiS, 89 proc. z nich zagłosuje. Jakub Szczepański