Jak zauważa Średziński, jesteśmy właściwie granicą występowania tych zwierząt w Europie. Tymczasem jako jeden z argumentów za odstrzałem są wypadki komunikacyjne. W jego opinii to trochę wygląda, jak zdejmowanie z kierowcy odpowiedzialności za bezpieczną jazdę.Paweł Średziński uważa, że są sposoby, które są w stanie ograniczyć możliwość zbliżania się łosi do dróg. Wspominał też o specjalnych znakach ustawionych w Biebrzańskim Parku Narodowym "Jedź ŁÓŚstrożnie", który skłaniał kierowców do zdjęcia nogi z gazu.WWF nie przyjmuje też argumentu o zjadaniu młodników drzew. Obrońcy zwierząt zwracają uwagę, że młode lasy ostatnio są zabezpieczane przez Lasy Państwowe. Z drugiej strony Puszcza Białowieska jest przykładem terenu, gdzie natura naturalnie sobie radzi z ubytkami wywołanymi przez głodne łosie.Paweł Średziński uważa, że za planami Ministerstwa Środowiska może stać silne lobby myśliwych, dla których poroże tego gatunku może być bardzo cenną zdobyczą.W sieci można znaleźć internetową petycję w sprawie rezygnacji z planów wznowienia polowań na łosie. Na stronie petycje.pl do tej pory podpisało ją ponad 8 tysięcy osób.