Kiedy na miejscu pojawili się prokuratorzy, okazało się, że odczyty z czujników metanu zaczynają się dziwnie zachowywać. Znaczyło to, że ktoś pod ziemią zakłóca ich pracę. Prokurator natychmiast polecił policji obstawienie wyjścia z kopalni, by zatrzymać osoby, które mogły majstrować przy czujnikach. Gdy w bramce pojawiła się grupka górników, okazało się, że jeden z nich odkręcił czujnik metanu. Pytany o to, dlaczego to zrobił, wyjaśnił, że na polecenie Wyższego Urzędu Górniczego, który zażądał jednego z czujników do rzekomych badań. Jak sprawdzili reporterzy RMF FM, WUG przyznaje się to tego zdarzenia. Rzeczniczka Urzędu, Edyta Tomaszewska powiedziała reporterom, że pracownik kopalni odkręcił czujnik po to, by go przekazać policji do badań. To kłóci się z relacją prokuratury. Jak nieoficjalnie dowiedział się Roman Osica, dopiero na wyraźne żądanie prokuratora pracownik oddał czujnik, który został zabezpieczony jako jeden z dowodów w śledztwie. Wykręcenie czujnika to jednak niejedyne dziwne wydarzenie towarzyszące tej tragedii. Ktoś miał również wprowadzić w błąd prokuratora, mówiąc o obecności funkcjonariuszy ABW na terenie kopalni tuż po wybuchu. Okazało się jednak, że nikogo z ABW tam nie było. Te wydarzenia zdaniem rozmówców RMF FM w prokuraturze wskazują, że komuś może zależeć na ukryciu pewnych informacji przed śledczymi. Prokuratura domaga się dokumentów o zgłoszonych nieprawidłowościach Prokuratura żąda od policji, Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Wyższego Urzędu Górniczego dokumentów dotyczących zgłoszeń fałszowania odczytów z liczników metanu w kopalni - dowiedzieli się reporterzy RMF FM. Prokuratorzy chcą skontrolować, co działo się z zawiadomieniami, które w tej sprawie trafiły do służb. Śledztwo w sprawie katastrofy w kopalni "Wujek-Śląsk" prowadzi prokuratura w Katowicach. Pierwsze czynności związane z zebraniem materiałów wykonano już w piątek, w sobotę rozpoczęto sekcje zwłok ofiar katastrofy, rozpoczęły się też przesłuchania. Wskutek katastrofy w rudzkiej części "Wujka" zmarło 14 górników. Według wstępnych ocen, katastrofę spowodował zapłon metanu w wyrobisku, na razie nie wiadomo co było jego przyczyną.