KE jest zdania, że po odcięciu rosyjskich dostaw 7 stycznia w UE doskonale zadziałały mechanizmy solidarności: kraje członkowskie nawzajem przekazują sobie gaz, a zewnętrzni partnerzy, jak Libia, Norwegia i Algieria, zapewniają stabilne albo nawet zwiększone dostawy. - O ile temperatury ponownie nie spadną i dodatkowe dostawy gazu będą utrzymane, wszystkie kraje poza Bułgarią będą mogły poradzić sobie z obecną sytuacją przez wiele tygodni, jeśli nie do końca zimy. Konieczność dostosowania się do tej sytuacji pociąga jednak za sobą dodatkowe koszty dla przemysłu - głosi komunikat KE. Najgorsza sytuacja panuje w Bułgarii, która w 100 proc. zależy od dostaw rosyjskiego gazu. Na spotkaniu koordynatorów bułgarscy przedstawiciele poinformowali, że liczą na to, iż sytuację uratują dostawy gazu skroplonego (LNG) z Grecji. Kilka przykładów unijnej solidarności: Niemcy dostarczają przez Czechy gaz Słowacji (zależnej w 97 proc. od dostaw z Rosji), przez Austrię - Węgrom i Słowenii, a także krajom spoza UE: Chorwacji, Serbii oraz Bośni i Hercegowinie. Zwiększono pobór gazu z magazynów (na przykład Węgry dzielą się swoimi strategicznymi zapasami z Serbią). Maksymalnie zwiększono wydobycie z rodzimych złóż UE (na przykład Wielka Brytania zwiększyła eksport swojego gazu do Europy kontynentalnej). Belgia i Grecja zaoferowały możliwość zaopatrzenia innych krajów przez swoje terminale LNG. W sprawie kryzysu gazowego i jego konsekwencji z punktu widzenia unijnej polityki energetycznej na najbliższą środę KE zwołała w Brukseli spotkanie dyrektorów generalnych ds. energii z odpowiednich resortów krajów członkowskich. Wysoki przedstawiciel KE Dominique Ristori ma się jeszcze w poniedziałek udać do Bułgarii, a także do Słowacji, by na miejscu ocenić sytuację. Daty kolejnego spotkania grupy koordynatorów ds. gazu KE nie podała, zapowiadając, że jest gotowa zwołać je w przyszłym tygodniu w Brukseli, jeśli będzie tego wymagać sytuacja.