W środę Rada Polityki Pieniężnej, na której czele stoi prezes NBP, podjęła decyzję, żeby nie podnosić stóp procentowych. - Uznaliśmy za zasadne wstrzymanie się z podwyżkami stóp procentowych. Te podwyżki w tej sytuacji byłby jedynie bolesne dla gospodarki, stabilności makroekonomicznej, a nie odegrałby pozytywnej roli na zmniejszanie inflacji. Także decyzja była dla większości członków RPP oczywista - zaznaczył Adam Glapiński i przypomniał, zwracają się "przede wszystkim do dziennikarzy", że wypowiada się w imieniu całej Rady, a nie w swoim własnym. - To nie są moje własne opinie, ocena, decyzje - podkreślił. Adam Glapiński: Własne zdanie tylko prywatnie - Jest głosowanie, jest decyzja i ja tę decyzję państwu relacjonuję. I ten sposób myślenia - mówił na konferencji Glapiński. - Natomiast państwo nie wiedzą w tym momencie, jaki jest mój sposób myślenia. Chyba, że zjemy kolację, będziemy prywatnie rozmawiać, albo się na molo spotkamy. Jak będę przekonany, że państwo tego nie nagrywają, bo przyzwoici ludzie nią nagrywają rozmówców, to państwu powiem - zwracał się do dziennikarzy. - Proszę nie dać się zwieść politykom, którzy z jakiegoś powodu chcą po prostu atakować Adama Glapińskiego i przypisują wszystkie wypowiedzi, analizy, oceny itd. Dokonując okropnych kłamstw zresztą - ocenił postawę swoich oponentów. - Głównie sobie używają na tym, że na pewnej konferencji podałem, że inflacja pod koniec roku może wynosić tyle, albo tyle, albo tyle - przypomniał i wyznał, że "tak uczciwie chcieliśmy wszystko przedstawiać". Adam Glapiński. Prezes NBP o "upodobaniach" muzycznych" Glapiński zapowiedział, że wszystko co będzie mówił na kolejnych konferencjach to "stanowisko Rady Polityki Pieniężnej, ja prywatnych swoich opinii tutaj nie wypowiadam". - Jak państwo mnie spytają o jakieś upodobania muzyczne czy estetyczne, to to mogę powiedzieć w swoim imieniu, jeśli uznam za stosowne, ale jeśli chodzi o politykę finansową to się wypowiadam w imieniu Rady. Prywatnie mogę mieć zdanie trochę inne w tę czy inna stronę - tłumaczył prezes NBP. Glapiński zdradził, że w poprzednich latach zdarzało się, że zdanie przewodniczącego nie pokrywało się z opiniami reszty członków. - Bywało tak, że prezes był osamotniony. Prezes miał swoje zadnie, a pozostali członkowie rady inne - mówił. Byliśmy "jastrzębiami" wszyscy Glapiński tłumaczył, że na tym polega sens funkcjonowania RPP. - Po to jest tyle osób, żeby był wielogłos. Niektórych państwo nazywacie "jastrzębiami" - to są ci skłonni reagować bardziej zdecydowanie, poprzez podwyżki stóp na tendencje inflacyjne. Są tacy, których państwo nazywają "gołębiami", którzy bardziej są rozważni i mniej skwapliwi, żeby od razu podejmować decyzje. I to się wszystko równoważy, uciera w dyskusji i wreszcie się wyraża w głosowaniu, a przewodniczący to państwu ogłasza - opisywał mechanizm działania. Później ze sporą dozą dystansu przypomniał swoją wypowiedź, w której wykorzystał wspomniane porównania do "jastrzębi" i "gołębi". - Jakiś czas temu powiedziałem - co stanowi dobra pożywkę dla memów i dowcipów - że występuję przed państwem jako "jastrząb" na czele "jastrzębi", bo to była ta wyjątkowa sytuacja, że inflacja tak wystrzeliła pod wpływem "szoku surowcowego" - wzrostu cen surowców, że po prostu to było oczywiste, nie było innego wyjścia - opowiadał. - Byliśmy "jastrzębiami" wszyscy, ale to już nie jest ta sytuacja - stwierdził. Prezes NBP w swoim stylu wyraził też przypuszczenia na temat funkcjonowania mediów. "W tabloidach były przygotowywane teksty, ile raty będzie teraz płacić pani Gienia, olaboga, co tam się dzieje. I trzeba było schować te teksty, bo nie było kolejnej podwyżki stóp" - odnotowała na Twitterze fragment jego wypowiedzi dziennikarka Polsat News Agnieszka Gozdyra.