Göran Persson niechętnie posługiwał się komórką i prawie nie używał komputera, zwłaszcza jeśli chodziło o komunikowanie się w poufnych kwestiach - wyznał niedawno jego oficjalny biograf Eric Fichtelius. Niemniej to właśnie Persson, stojąc przez ponad 10 lat na czele rządu, przyczynił się do znacznego rozszerzenia elektronicznego systemu inwigilacji społeczeństwa. Według raportu "Prywatność i prawa człowieka", sporządzanego co roku przez brytyjskie i amerykańskie organizacje pozarządowe, w Europie to Szwecja, obok Wielkiej Brytanii, najbardziej kontroluje własnych obywateli (Polska znalazła się na 7. miejscu od końca). Wieloletnie działania socjaldemokratów w tym kierunku, motywowane dążeniem do poprawy bezpieczeństwa, kontynuuje centroprawicowa koalicja, która od jesieni sprawuje władzę w Szwecji. Na początku swego urzędowania minister obrony Mikael Odenberg przedstawił projekt ustawy pozwalającej na kontrolowanie, bez zgody sądu, międzynarodowych rozmów telefonicznych i korespondencji elektronicznej przez Wojskowy Zakład Nasłuchu Radiowego FRA. Projekt wywołał masowe protesty (dwie trzecie Szwedów nie godzi się na rozszerzenie nasłuchu). Rozpatrzenie ustawy przesunięto na przyszły rok, tym razem dzięki socjaldemokratom, którzy będąc w opozycji stali się bardziej czuli na los społeczeństwa. Przeciwko ustawie powinny jednak protestować też kraje leżące w pobliżu Szwecji. Na razie swoje zaniepokojenie wyraziła Finlandia. Wojsko szwedzkie bowiem od dawna monitorowało komunikację w eterze swoich sąsiadów. Teraz zainteresowali się również łączami kablowymi, telefonicznymi i Internetem - żeby mogli to robić legalnie, należałoby przeforsować projekt ministra Odenberga. Kiedy po raz pierwszy pozwolono mediom zapoznać się z pracą wcześniej ściśle tajnego FRA, dziennikarze mieli okazję wsłuchiwać się w sygnały rosyjskich stacji radarowych i okrętów wojennych różnych państw na Bałtyku, a nawet słyszeć, jak przeklinają polscy czołgiści na poligonie w Drawsku Pomorskim. Czytaj więcej w Polityce.