Wyniki sekcji zwłok Madzi nie dają podstaw do zmiany zarzutów dla matki i kwestionowania na obecnym etapie jej wyjaśnień - powiedziała rzeczniczka prokuratury Marta Zawada-Dybek. To nie jest ostateczna opinia Prokurator zaznaczyła, że to wstępne wyniki badań, przekazane ustnie przez biegłego. Szersza, pisemna opinia będzie gotowa w ciągu najbliższych dni. Prokurator biorący udział w sekcji zwłok zlecił dodatkowe badania tkanek. Prawdopodobnie konieczna będzie też dodatkowa opinia biegłych, którzy po zapoznaniu się z materiałami sprawy wypowiedzą się na temat mechanizmu obrażeń stwierdzonych u dziecka. Aby ostatecznie wyjaśnić okoliczności sprawy konieczne są także inne czynności. Poza badaniami prokuratura planuje kolejne przesłuchania podejrzanej i świadków. Do tej pory przesłuchano m.in. członków rodziny i sąsiadów, policja prowadziła też działania operacyjne. - Nadal będziemy badać okoliczności tej sprawy, śledztwo nie jest zakończone - zaznaczyła Zawada-Dybek. Rutkowski pod lupą prokuratury W odrębnym postępowaniu zostanie zbadany udział w poszukiwaniach Magdy Krzysztofa Rutkowskiego. Ten wątek, wyłączony z katowickiego śledztwa, trafił do Prokuratury Okręgowej w Gliwicach. Prokuratorzy z Katowic uznali, że sprawę trzeba przekazać do innej jednostki, by pod ich adresem nie padły zarzuty o brak bezstronności. Jak powiedział rzecznik gliwickiej prokuratury Michał Szułczyński, pierwszy wątek postępowania będzie dotyczył art. 245 Kodeksu karnego, czyli użycia przemocy lub groźby bezprawnej w celu wywarcia wpływu na świadka, kolejny - niepowiadomienia organu prowadzącego postępowanie karne o zawarciu umowy związanej z tym postępowaniem. Trzeci dotyczy świadczenia usług detektywistycznych i wykonywania czynności zastrzeżonych dla organów i instytucji państwa. Zaangażowanie biura detektywistycznego, w którym udziałowcem jest Krzysztof Rutkowski bada też MSW. Sam Rutkowski - jak informuje resort - nie ma licencji detektywa, nie ma więc uprawnień m.in. do zbierania informacji. Matka trafiła do aresztu Półroczna Magda zaginęła 24 stycznia. Początkowo jej matka utrzymywała, że dziewczynka została porwana. W sprawę zaangażował się Krzysztof Rutkowski. To on w miniony czwartek nagrał swoją rozmowę z kobietą, podczas której powiedziała mu, że dziecko zginęło w wyniku nieszczęśliwego wypadku. Matka zeznała, że dziecko miało upaść na podłogę i uderzyć o próg w mieszkaniu. W piątek - już policjantom - pokazała miejsce ukrycia zwłok Madzi. Wieczorem portal gazeta.pl podał informację, że osadzona w celi katowickiego aresztu matka Magdy, Katarzyna W., próbowała popełnić samobójstwo. Te doniesienia stanowczo zdementowała rzeczniczka Służby Więziennej Luiza Sałapa. - To po prostu nieprawda - oświadczyła. Pytana o tę sprawę rzeczniczka katowickiej prokuratury potwierdziła, że w poniedziałek rano w areszcie doszło do incydentu. - Podejrzana poprosiła o kontakt ze Służbą Więzienną. Powiedziała, że połknęła proszek do mycia naczyń, który jest na wyposażeniu celi. Rutynowo na miejsce wezwano pogotowie. Nie stwierdzono zagrożenia życia ani zdrowia podejrzanej - powiedziała. - Areszt nie potraktował tego jako próby samobójczej. Prokuratura nie widzi obecnie potrzeby prowadzenia postępowania wyjaśniającego w tej sprawie - dodała Zawada-Dybek. Kobieta w sobotę usłyszała zarzuty nieumyślnego spowodowania śmierci dziecka i została aresztowana na dwa miesiące. INTERIA360: Śmierć małej Magdy - gdzie sumienie?