Ciężarówka jechała z prędkością około 100 km/h, a w miejscu, w którym doszło do wypadku, obowiązuje ograniczenie do 80 km/h. Poza tym - jak poinformowała rzeczniczka prokuratury okręgowej w Bielsku-Białej, przyczepa, z którą zderzył się bus, była niesprawna technicznie - utraciła stabilność, nie jechała prosto, tylko zjeżdżała raz na prawy, raz na lewy pas jezdni i w końcu zatrzymała się na pasie, którym prawidłowo jechał bus z górnikami. W piątek kierowca ciężarówki usłyszał zarzut nieumyślnego spowodowania katastrofy w ruchu lądowym. Mężczyzna nie został jednak aresztowany. Z powodu bardzo złego stanu psychicznego nie mógł złożyć wyjaśnień. Na razie przebywa w szpitalu psychiatrycznym. Do wypadku doszło w środę około godziny 21:30. Bus uderzył w pustą naczepę do przewozu drewna, która odczepiła się od nadjeżdżającej z naprzeciwka ciężarówki. Mikrobus był mocno zniszczony, strażacy musieli użyć sprzętu hydraulicznego, by wydobyć z wraku poszkodowanych. Na miejscu zginęło siedem osób, ósma zmarła w szpitalu. Dziesięciu rannych przewieziono do szpitali w Żywcu i Bielsku-Białej. Ofiary (poza kierowcą busa, który również zginął w wypadku) i poszkodowani to górnicy z gminy Milówka, zatrudnieni w kopalni Mysłowice-Wesoła. Busem wracali z pracy.