Rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu Justyna Pilarczyk poinformowała w sobotę 31 października, że sprawcy ataku na dziennikarkę podczas demonstracji ulicznej we Wrocławiu grożą trzy lata więzienia. Prokuratura Okręgowa we Wrocławiu postawiła mu zarzuty naruszenia nietykalności osobistej i posiadania środków odurzających. 32-letni mężczyzna jest podejrzany o zaatakowanie dziennikarki na jednym z protestów w środę w centrum miasta. Filmująca demonstrację kobieta została popchnięta, w wyniku czego straciła równowagę i upadła. "Mężczyźnie odebrano paszport, ma zakaz opuszczania kraju, dozór policyjny i musi wpłacić 6 tys. zł poręczenia majątkowego. Zastosowano wobec niego wolnościowe środki zapobiegawcze, które nie wymagają zgody sądu, ponieważ w ostatnim czasie w podobnych i znacznie bardziej drastycznych sprawach sądy odrzucały wnioski o tymczasowe aresztowanie" - czytamy w komunikacie. "Przykładem są odmowy zastosowania aresztów wobec sprawcy pobicia księdza w Myśliborzu - a należy podkreślić, że sprawca ten był zakażony COVID-19 i miał świadomość, że naraża życie kapłana, a także syna znanego trójmiejskiego biznesmena, który pobił dziennikarza" - napisała rzecznik w komunikacie. Był już złożony wniosek o areszt Obrońca podejrzanego adwokat Marek Mucha potwierdził w sobotę w rozmowie z PAP, że do sądu był już złożony wniosek o areszt, a posiedzenie sądu było zaplanowane na sobotę rano. "Dowiedziałem się, że wniosek został wycofany w sobotę rano, gdy udawałem się na to posiedzenie" - powiedział adw. Mucha. Podczas przeszukania mieszkania podejrzanego policjanci znaleźli i zabezpieczyli zabronione środki odurzające i dopingujące. Zabezpieczyli także pałkę teleskopową, urządzenia elektroniczne, młynki do mielenia marihuany i kilkanaście tysięcy złotych. Policjanci ujawnili również ingerencję w pole numeryczne użytkowanym przez podejrzanego pojeździe, polegające na przerobieniu numeru VIN. Osobowe audi trafiło zatem na policyjny parking w celu wykonania dalszych sprawdzeń.