Dariusz Rajski z biura prasowego Komendy Miejskiej Policji we Wrocławiu poinformował, że policja prowadzi działania w związku z atakami na protestujących, do których doszło podczas środowych manifestacji w stolicy Dolnego Śląska. Rajski przekazał, że na policję zgłosiły się dwie dziennikarki, które zostały zaatakowane podczas manifestacji. - Będzie prowadzone w tej sprawie postępowanie w kierunku spowodowania uszczerbku na zdrowiu w wyniku wybryku chuligańskiego - powiedział policjant. Chodzi o dziennikarki "Gazety Wyborczej", które relacjonowały środowe protesty we Wrocławiu. Na opublikowanym w internecie filmie widać, jak mężczyzna podbiega do jednej z nich i mocno ją odpycha. Kobieta upada na jezdnię. Na innym filmie widać grupę kilkunastu agresywnych mężczyzn, którzy - według komentarza nagrywającego film - użyli gazu łzawiącego wobec uczestników protestów. Rajski przekazał, że w trakcie środowych manifestacji policja wylegitymowała 180 osób, Do tej nikt nie został zatrzymany. Dodał, że policja dysponuje nagraniami, które dokumentują incydenty związane z atakami na protestujących. - Ale prosimy też o przekazywanie nam takich nagrań - powiedział policjant. Komentarz wiceszefa MSZ "Przemoc jest niedopuszczalna, ktokolwiek ją stosuje. Mam nadzieję, że sprawcy ataku we Wrocławiu zostaną schwytani i ukarani - i że to samo spotka sprawców ataków na ludzi broniących kościołów, na kościoły i pomniki, biura poselskie, prywatne domy" - oświadczył w czwartek na Twitterze wiceszef MSZ Paweł Jabłoński. Swój wpis opatrzył hasztagami "#stopprzemocy" - i "#toNIEjestwojna". Tysiące ludzi na ulicach W środę we Wrocławiu w protestach wzięły udział tysiące ludzi. Manifestanci przemaszerowali ulicami ścisłego centrum Wrocławia. W proteście brali udział też motocykliści i rowerzyści. Manifestacje odbywał się właściwie przez cały dzień, a ich kulminacja nastąpiła wieczorem. Policja podkreśla, że zważywszy na skalę protestów w większości przebiegały one bezpiecznie.