- Lepiej przygotowany był lider PiS, wydaje mi się, że w tej debacie wrócił "stary" Jarosław Kaczyński: bardziej agresywny, wizjonerski, mówiący bardziej stanowczym głosem, ale niestety również małostkowy, wypominający różne rzeczy, mówiący: "podam rękę Wałęsie, ale..." - powiedziała politolog z Uniwersytetu Warszawskiego. Jej zdaniem, również przedstawienie zamierzeń przez obu kandydatów, w podsumowaniu debaty, było bardziej jasne w wykonaniu byłego premiera. - Podobał mi się jasny przekaz Jarosława Kaczyńskiego odnośnie jego planu, tego, co powinno być zrealizowane. To faktycznie było klarowne - jest jakaś idea i do niej się dąży. Bronisław Komorowski pozostał w konwencji "zgoda buduje" - powiedziała. Materska-Sosnowska jest zdania, że telewizyjne debaty raczej niczego nie rozstrzygnęły. Jej zdaniem zwolennicy jednego i drugiego uczestnika kampanii wyborczej pozostaną przy swoim kandydacie. - Debata, która rozstrzygała i ważyła na wyborach, to była debata Nicolas Sarkozy-Segolene Royal we Francji w 2007 roku. Ona przełożyła się na wynik wyborczy, ale była niezmiernie merytoryczna, Sarkozy zmiażdżył Royal. W trakcie naszych debat mieliśmy grzecznych panów, którzy nie odpowiadają na pytania. Najlepszy w tym wszystkim był Jarosław Gugała, który punktował, czego nie powiedzieli kandydaci - stwierdziła. Jej zdaniem o ile po poprzedniej, niedzielnej debacie należało policzyć 1:0 dla Komorowskiego, po obu debatach należy uznać wynik 1:1