W 2007 roku CBA podstawiając swoich agentów wykryło, że dwóch mężczyzn, powołując się na wpływy w resorcie rolnictwa, oferowało za łapówkę (która - według nich - miała być przeznaczona dla ówczesnego szefa resortu Andrzeja Leppera) odrolnienie gruntów na Mazurach. W lipcu 2007 r. mężczyźni - Piotr Ryba i Andrzej K. zostali zatrzymani (w procesie o płatną protekcję nieprawomocnym wyrokiem skazano ich). Według przyjętej początkowo przez prokuraturę wersji, operacja CBA nie została doprowadzona do przewidywanego finału, bo Lepper został o niej uprzedzony. Szef Samoobrony zaprzeczał jakimkolwiek związkom z tzw. aferą gruntową; w wyniku całej sprawy musiał jednak odejść z rządu. W związku z tzw. aferą gruntową, we wrześniu tego roku były szef CBA Mariusz Kamiński został oskarżony m.in. o przekroczenie uprawnień i kierowanie nielegalnymi działaniami operacyjnymi CBA. Wróblewski zeznał w czwartek przed komisją ds. nacisków, że dwukrotnie spotkał się z Andrzejem K. Po raz pierwszy krótko rozmawiał z nim we wrześniu 2006 roku. Jak przyznał, Andrzej K. poinformował go wówczas, że "jednoosobową decyzją ministra rolnictwa" można odrolnić grunty na Mazurach. "Powiedziałem, że pierwszy raz słyszę o takiej procedurze i że z tego, co mi wiadomo, to jest to niemożliwe. Powiedziałem, że nie widzę możliwości współpracy i rozmowy na ten temat i rozstaliśmy się. Wydał mi się niepoważny" - podkreślił Wróblewski. Według Wróblewskiego, do ich kolejnego spotkania doszło w grudniu 2006 roku. Wcześniej - zeznał - spotkał się dwukrotnie z oficerami Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Podkreślił, że był przez nich namawiany do podjęcia kolejnej rozmowy z Andrzejem K., która miałaby być nagrywana. Dodał, że zdecydował się na pomoc CBA, bo zachowanie Andrzeja K. wydawało mu się bardzo nieetyczne. "Ostatecznie ten argument, że takie zachowanie jest naganne i że powinienem pomóc mnie przekonał" - powiedział Wróblewski. Pytany, czy otrzymał od CBA jakieś instrukcje powiedział, że jego zadaniem było uzyskanie od Andrzeja K. informacji dotyczącej kwoty, za jaką miałyby zostać odrolnione grunty. "K. od razu powiedział, że to nie mają być jakieś tam drobne, jak to powiedział 50-60 tys. zł., tylko bardzo grube. Powiedział, że interesują go duże nieruchomości" - powiedział Wróblewski. Dodał, że zarówno w rozmowach z CBA, jak i z Andrzejem K. nie padały żadne nazwiska polityków, w tym m.in. ówczesnego wicepremiera i ministra rolnictwa Andrzeja Leppera.