Pierwsza wyprawa "Lecha", w czasie której przeszukiwano wrak, miała miejsce w drugiej połowie maja. Wówczas nurkom udało się sfilmować leżący prawie 70 metrów pod wodą kuter i zajrzeć do części pomieszczeń - do niektórych z nich nurkowie nie dostali się przez zbyt wąskie wejścia. W maju wydobyto też z wraku ciało jednego z pięciu rybaków. - W rozpoczętej właśnie drugiej misji spróbujemy dotrzeć do pomieszczeń wewnątrz jednostki, których nie udało nam się przeszukać w czasie pierwszej wyprawy - wyjaśnił kpt Grzegorz Łyko z biura prasowego Marynarki Wojennej. Jak dodał Łyko, nurkowie są przygotowani do cięcia kadłuba, bo ten sposób może okazać się jedynym umożliwiającym dostanie się do niektórych miejsc wewnątrz kutra. W czasie wyprawy załoga "Lecha" wykona też dodatkową dokumentację fotograficzną wraku. - Izba Morska badająca okoliczności wypadku, poprosiła nas o dokładniejsze sfilmowanie kilku miejsc, w tym wskaźników kutra - wyjaśnił Łyko. ORP "Lech" już dziś wieczorem powinien znaleźć się w okolicach Bornholmu, gdzie leży wrak. - Być może jeszcze dziś pierwsi nurkowie zejdą pod wodę - poinformował Łyko dodając, że długość misji uzależniona jest od pogody na Bałtyku. Należący do grupy największych w polskiej flocie rybackiej WŁA- 127 o długości 25,4 m zaginął 30 kwietnia. O godz. 2.16 sygnał przestał nadawać zamontowany na kutrze transponder satelitarnego systemu monitorowania ruchu statków rybackich VMS. Zaginiona jednostka z pięcioma rybakami na pokładzie znajdowała się wówczas w odległości 10 mil morskich na południowy wschód od portu w Nexo na wyspie Bornholm. Kilkanaście godzin później w odległości 2 mil morskich na południowy wschód od latarni Dueodde, położonej na południowym wybrzeżu Bornholmu, znaleziono pustą pneumatyczną tratwę ratunkową z WŁA-127. Duńskie ratownictwo morskie wszczęło wówczas poszukiwania. Kuter wyszedł 27 kwietnia z portu w Darłowie (Zachodniopomorskie) na łowisko koło Bornholmu, gdzie miał łowić szprota. Na łowisku przez radio kontaktował się z nim inny polski statek rybacki. W trakcie rozmowy WŁA-127 miał go informować o dobrych połowach i kłopotach z łącznością. Potem nie było już z nim kontaktu. Załoga zaginionego statku nie wzywała pomocy. Żadnego sygnału nie nadały też zamontowane na nim, według właściciela jednostki, urządzenia - radiopława EPIRB i transponder radarowy - które samoczynnie powinny uruchomić się w momencie tonięcia statku, wskazując jego ostatnią pozycję. Wrak kutra WŁA-127 odnaleziony został przez duńskie służby ratownicze 7 maja. Leży na dnie Bałtyku na wschód od Bornholmu, na głębokości 68 metrów.