w wywiadzie udzielonym dla TVP Info. Chodzi o sprawę z przełomu lat 2005-2006. Prowadzący śledztwo w sprawie tzw. mafii paliwowej, prokurator Wojciech Miłoszewski z Krakowa został zawieziony przez Ziobrę, ówczesnego ministra sprawiedliwości, do gabinetu szefa PiS (premierem był wtedy Kazimierz Marcinkiewicz) i zapoznawał go tam ze szczegółami tego śledztwa. Teraz prokuratura wnioskuje w związku z tym o uchylenie Ziobrze immunitetu. Politycy PiS tłumaczą zaś, że Jarosław Kaczyński miał prawo zapoznać się z materiałem ws. mafii paliwowej, bo był wówczas członkiem Rady Bezpieczeństwa Narodowego. -Tę sprawę rozumiem tak - z jednej strony to jest akt zemsty. Bo za czasów naszych rządów też uprzywilejowani ludzie musieli się bać. Z drugiej strony jest tak, że rządzący próbują udowodnić, że było dokładnie tak, jak oni mówili. Otóż było zupełnie inaczej - kontynuował w wywiadzie prezydent.