Mężczyzna w świetle artykułów Tomasza Sakiewicza był jednym z głównych beneficjentów pieniędzy wyprowadzonych przez Aleksandra Kwaśniewskiego z Komitetu ds Młodzieży. Jak twierdzi redakcja "Gazety Polskiej", sąd podjął taką decyzję chociaż w tekście, na który powoływał się biznesmen, w ogóle nie użyto jego nazwiska. "Sąd podjął decyzję na posiedzeniu niejawnym bez rozpatrzenia jakichkolwiek argumentów obrony. Przed taką decyzją sądu nie powstrzymał go nawet fakt, że na podstawie tych samych materiałów, które posłużyły do napisania tekstu, prokuratura apelacyjna w Lublinie wszczęła śledztwo w sprawie ogromnych nadużyć w Komitecie ds. Młodzieży" - pisze "Gazeta Polska". - Decyzja sądu to przywrócenie w naszym kraju cenzury prewencyjnej - uważają dziennikarze. Przeciw postanowieniu sądu protestuje Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich, Centrum Monitoringu Wolności Prasy i Izba Wydawców Prasy. - Zamierzam złożyć zażalenie na decyzję sądu. Jeśli zostanie utrzymana, nie wiem, czy będę ją respektował, bo według mnie taki zakaz jest sprzeczny z konstytucją i dobrymi obyczajami - zadeklarował Sakiewicz. Prezes SDP Krystyna Mokrosińska wezwała dziennikarzy do solidarności z Sakiewiczem. - Możemy się różnić w wielu sprawach, ale w kwestii wolności słowa musimy być solidarni - powiedziała "Gazecie Polskiej" Mokrosińska.