Jak informuje "Wprost", do zdarzenia doszło kilka tygodni temu. Według prokuratury, być może właśnie wtedy poszukiwany listem gończym biznesmen uciekł za granicę. - Rzekomego Stokłosę namierzyliśmy dzięki komórce. Gdy sprowokowaliśmy kontrolę drogową, okazało się, że jego samochodem jeździ ucharakteryzowany na byłego senatora jego kierowca - powiedział tygodnikowi oficer CBŚ. Mężczyznę puszczono wolno, a policjanci wstydzą się teraz przyznać, że nie zorientowali się w mistyfikacji. Jest też wielce prawdopodobne, że to właśnie sobowtór Stokłosy pojawił się 28 stycznia w gabinecie lekarskim doktora Jerzego Kurkiewicza w Gliwicach. O tajemniczym gościu lekarz powiadomił wówczas policję i media. Podejrzany o udział w aferze korupcyjnej Stokłosa od kilku tygodni jest nieuchwytny dla organów ścigania. Kilkanaście dni temu wydano za nim międzynarodowy list gończy.