"Wprost" rozmawiał z jednym z bohaterów nagrań w "Sowa i Przyjaciele". "Często gościłem w restauracji u Sowy. W ostatnich dniach zostałem zaproszony do ABW, by odsłuchać nagrania, w których pojawia się mój głos. To są taśmy z restauracji. Wybieram się do Agencji, by odsłuchać, co jest na tych taśmach" - powiedziała magazynowi osoba, która została nagrana. Jak przypomina "Wprost", początkowo ABW i prokuratura miały tylko sześć nagrań. Taśm było jednak więcej - proceder rejestrowania rozmów trwał bowiem co najmniej przez rok. Prowadząca śledztwo prokurator Anna Hopfer powiedziała TVN24, że "w nieuprawniony sposób mogło zostać nagranych ponad 70 osób". Nie wszyscy oni złożyli wnioski o ściganie sprawców. Zrobiło to 37 osób i mają one status pokrzywdzonych - pisze "Wprost". Przypomnijmy, że cała afera wybuchła w czerwcu 2014 roku po tym, jak tygodnik "Wprost" ujawnił, że ktoś nielegalnie nagrał spotkania ministra spraw wewnętrznych Bartłomieja Sienkiewicza, prezesa Narodowego Banku Polskiego Marka Belki i byłego ministra transportu Sławomira Nowaka. Potem okazało się, że podsłuchanych rozmów jest więcej i w kręgu podejrzeń znaleźli się były minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski, były minister finansów Jacek Rostowski, była wicepremier Elżbieta Bieńkowska oraz szef CBA Paweł Wojtunik.