Premierem po wyborach będzie najprawdopodobniej Mateusz Morawiecki, a o wzrost siły szefa rządu ma zadbać sam Jarosław Kaczyński - czytamy w artykule Joanny Miziołek we "Wproście". Nie wszystkim jednak podoba się to rozwiązanie. Kandydaturę Morawieckiego na premiera ma zamiar blokować Zbigniew Ziobro. Według rozmówców "Wprostu", Ziobro liczy na to, że uda mu się wprowadzić do Sejmu od 15 do 20 polityków Solidarnej Polski. "Marzeniem Ziobry jest to, by bez jego posłów PiS nie miał samodzielnej większości" - czytamy. Z kolei Kaczyński liczy, że w nowym Sejmie zarówno Solidarna Polska Ziobry jak i Porozumienie Jarosława Gowina nie będą miały zbyt silnej pozycji i że samo PiS zdobędzie około 240 mandatów. Z informacji dziennika wynika, że Kaczyński chce, by Porozumienie miało w nowym rozdaniu tylko jednego ministra i ma być nim właśnie Gowin. Ma on jednak stracić stanowisko wicepremiera. Zmiany w rządzie W rządzie drugiej kadencji najprawdopodobniej zabraknie miejsca dla Jadwigi Emilewicz, która podpadła ostatnio prezesowi Kaczyńskiemu. Ma on być negatywnie nastawiony do minister przedsiębiorczości po tym, jak publicznie stwierdziła, że nie konsultowano z nią propozycji podwyższenia płacy minimalnej. Spekuluje się też o dymisji ministra spraw zagranicznych Jacka Czaputowicza, którego najprawdopodobniej zastąpiłby Krzysztof Szczerski. Jak czytamy w dzienniku, wśród ministrów, którzy prawdopodobnie pożegnają się z teką, jest też szef resortu Krzysztof Tchórzewski. Ideologia na bok, sądy na tapetę Według informatorów dziennika w przyszłej kadencji kwestie ideologiczne nie będą priorytetem dla Kaczyńskiego. "Nie oznacza to jednak, że PiS zrezygnuje z kontrowersyjnych tematów. Wręcz przeciwnie" - czytamy. Chodzi m.in. o niedokończoną reformę wymiaru sprawiedliwości. Ma ją wciąż nadzorować Zbigniew Ziobro - podaje "Wprost". Zmiany mają też dotknąć rynek mediów. Naciska na nie wicepremier i minister kultury Piotr Gliński. Druga kadencja ma być okazją do powrotu do tematu repolonizacji mediów, czyli ustawowego ograniczenia zagranicznych udziałów właścicielskich w prasie, radiu, telewizji i mediach internetowych. Z kolei - jak czytamy - w mediach publicznych nie ma co się spodziewać rewolucyjnych zmian. Z nich Kaczyński ma być zadowolony, a Jacek Kurski z punktu widzenia prezesa PiS spisał się świetnie. (...) Plany Kaczyńskiego mogą jednak lec w gruzach, jeśli PiS nie zdobędzie samodzielnej większości - podsumowuje dziennik. Więcej we "Wproście".