Przypomnijmy, że Jadwiga Emilewicz związana jest z Porozumieniem, czyli ugrupowaniem Jarosława Gowina. Nad ustawą dyscyplinującą nie głosowała - jak twierdzi - z powodu "przeoczenia". W PiS nikt w to nie wierzy. "Ci, którzy byli na sali, widzieli, że zrobiła to specjalnie. To była manifestacja i ostrzeżenie" - mówi "Wprost" rozmówca ze Zjednoczonej Prawicy. Porozumienie chciało zasugerować w ten sposób, że w przyszłości więcej posłów może "przeoczyć" głosowania w Sejmie - czytamy. Nie chodzi bynajmniej o niezadowolenie "gowinowców" z samej ustawy. Porozumienie, jak czytamy, jest rozczarowane powolną realizacją umowy koalicyjnej z PiS. Jarosław Gowin - w geście "dobrej woli" - odwołał wcześniej Kamila Bortniczuka z funkcji rzecznika partii, ponieważ był on sceptyczny wobec reformy sądownictwa. Jednak nie przyspieszyło to spraw związanych z umową koalicyjną (chodzi m.in. o obiecane dwa miliony złotych z subwencji na podstawie zmienionych przepisów), stąd manifestacja Emilewicz. Więcej w tygodniku "Wprost".