Pełnomocnik Kwaśniewskiego mec. Maciej Żbikowski powiedział, że tekst porozumienia jest już "w zasadzie" zredagowany, ale prowadzone są jeszcze rozmowy m.in. co do miejsca i formy jego publikacji. Pełnomocnik "Wprost" mec. Maciej Łuczak dodał, że proponowany tekst zaspokaja roszczenia powodów. Żaden z nich nie chciał ujawnić, czy w ugodzie znajdą się słowa przeprosin lub ubolewania ze strony Kwaśniewskiego, bo "zaczęłaby się wtedy batalia prasowa", czego strony chcą uniknąć. W marcu 2005 r. ówczesny prezydent powiedział w TVP, że decyzję o niestawieniu się przed sejmową komisją śledczą ds. PKN Orlen podjął, gdy przeczytał we "Wprost" artykuł pt. "Aleksander K. Z czego prezydent będzie się tłumaczył przed sejmową komisją śledczą ds. Orlenu". Były tam zdjęcia, na których wśród osób towarzyszących prezydentowi i jego żonie, jest lobbysta Marek Dochnal. Fotografie te - pisano w artykule - dowodzą, że prezydent kłamał, gdy mówił, że nie miał żadnych kontaktów z Dochnalem. - Niech żadna mutacja Urzędu Bezpieczeństwa nie stara się kierować losami Polski - komentował wówczas prezydent. Dodał, że "ubecka gazeta po raz kolejny uczestniczy w rozrabianiu czołowego polityka Polski". Przypomniał, że w 1989 r., kiedy PZPR "kończyła swój żywot", ówczesny I sekretarz partii Mieczysław Rakowski zaproponował mu stanowisko sekretarza Komitetu Centralnego - on odmówił, a sekretarzem tym został Marek Król (wieloletni naczelny "Wprost"; dziś jego wydawca). Prezydent ocenił, że po tych słowach spodziewa się procesu. Faktycznie złożono dwa pozwy o ochronę dóbr osobistych. Jeden to zbiorowy pozew 21 pracowników i współpracowników tygodnika; drugi złożył wydawca. Oprócz przeprosin we "Wprost" i w TVP, pracownicy domagają się wpłaty 50 tys. zł na Caritas Polska. Wydawca chce przeprosin i wpłaty 100 tys. zł na ten sam cel. Sąd połączył oba pozwy w jedną sprawę. W marcu tego roku adwokaci zapowiedzieli przed sądem negocjacje w celu ewentualnego zawarcia ugody. Adwokat Kwaśniewskiego mówił wtedy, że "na razie słowo przeprasza+ ze strony mojego klienta nie wchodzi w grę", bo nie miał on zamiaru nikogo obrażać. Według adwokata "Wprost", w języku polskim jest "wiele innych słów niż przepraszam, które oddają intencję wycofania się z nieuprawnionych oskarżeń".