Mec. Giertych, adwokat Nowaka, domaga się m.in. sądowego zakazu ewentualnej sprzedaży tytułu "Wprost". W piątek powiedział PAP, że wniosek o zabezpieczenie powództwa poprzez orzeczenie zakazu sprzedaży tytułu innemu podmiotowi wynika z faktu, że na 20-30 mln zł wyliczył on koszt opublikowania w wielu mediach przeprosin, czego Nowak będzie się domagał od wydawcy tygodnika. "Co wycenił Nowak? Na pewno nie swój wizerunek. To po prostu cyniczne zagranie, przemyślana strategia ocalenia swojej mocno nadszarpniętej reputacji. Przede wszystkim Nowak w ten sposób ratuje swoją posadę w rządzie, wszakże obiecał premierowi, że odda sprawę do sądu, co miałoby dowieść jego transparentności. Jednak w tym celu nie musiał żądać 30 mln zł. Wystarczyłaby znacznie mniejsza kwota z przeznaczeniem na pożyteczny cel. Przecież chodzi tylko o prawdę. Wiadomo więc, że nie chodzi o prawdę, zresztą prawda jest opisana w naszym artykule" - napisali redaktor naczelny "Wprost" Sylwester Latkowski, jego zastępca Cezary Bielakowski oraz szef działu śledczego tygodnika Michał Majewski. "To pospolite polityczne pałkarstwo. Próba zastraszenia nas i wydawcy: przestańcie o mnie pisać. Gwarantujemy ministrowi Nowakowi i jego prawnikowi, że nie przestaniemy" - podkreślili w tekście opublikowanym w niedzielę na stronie internetowej tygodnika. "Wprost" pisał m.in., że Nowak ma koleżeńskie układy z biznesmenami zarabiającymi na kontraktach z państwowymi firmami i doradzającymi PO. Tygodnik opisał m.in. wizyty ministra w ekskluzywnym klubie w Warszawie, gdzie był zapraszany przez osoby związane ze spółką CAM Media. Według autorów artykułu firma - dzięki kontraktom z państwowymi spółkami i instytucjami rządowymi - zarobiła miliony zł; z jej usług korzystało m.in. MSZ, Ministerstwo Rozwoju Regionalnego, PGE, PKP, Poczta Polska, Ruch i Totalizator Sportowy. Ponadto w artykule napisano, że Nowak wymieniał się z jednym z biznesmenów zegarkami. Nowak zapowiedział wtedy, że skieruje sprawę do sądu, bo tygodnik naruszył jego dobre imię. Oświadczył, że artykuł ma charakter insynuacyjny i oparty został na zestawieniu plotek z faktami. Giertych mówił PAP, że przyczyną pozwu - który będzie złożony po rozstrzygnięciu przez sąd wniosku o zabezpieczenie powództwa - będzie fakt, że "Wprost" bezzasadnie sugerował przyjmowanie przez ministra transportu korzyści majątkowych przy kontraktach. We wniosku o zabezpieczeniu mowa jest o pozwaniu wydawcy "Wprost". Zarazem Giertych nie wyklucza pozwania także autorów inkryminowanego tekstu i redaktora naczelnego tygodnika.