Dziennikarze "Wprost" uważają, że kontrolerzy z wieży nie chcieli, żeby prezydencki tupolew wylądował. Ich zwierzchnicy w Moskwie - przeciwnie - czytamy na internetowych stronach gazety. To najprawdopodobniej w ramach konsultacji z moskiewską "Logiką" kontrolerzy lotów zmienili zdanie co do lądowania tupolewa - pisze "Wprost". - Na stanowiskach toczyła się ostra dyskusja rosyjskich oficerów, którzy emocje rozładowywali, przeklinając. "Wprost" przytacza niektóre okraszone przekleństwami wypowiedzi: "Trzeba Polakom powiedzieć: jaki dla nich, k..., wylot" - cytuje "Wprost" pułkownika Nikołaja Krasnokutskiego do kierownika lotów Pawła Plusnina. To był komentarz do próby lądowania iła-76, która omal nie skończyła się katastrofą - i wyraźna dezaprobata dla pomysłu lądowania w Smoleńsku. Plusnin również nie ukrywał emocji: "Gdzie tu, do ch..., się Polacy pchają" - stwierdził on w pewnym momencie. "Job twoju mać, o k..., ale jaja" - mówił Krasnokutski, obserwując podejścia iła-76. Dziennikarze "Wprost" twierdzą, że poza nagraniami z wieży, polska komisja dysponuje nagraniami rozmów kontrolerów z moskiewską centralą. Nikt nie wydaje polecenia, żeby sprowadzić Tu-154 na ziemię - ale presja zwierzchników jest wyczuwalna. Kontrolerzy prawdopodobnie zdawali sobie sprawę z niebezpieczeństwa. W pewnym momencie słychać, jak jedna z osób na wieży mówi: "Nie trzęś się, ni ch..., nie trzęś się - można przeczytać na stronach "Wprost". Prawdopodobnie kontrolerzy dzwonili też do szefów z telefonów komórkowych - tych nagrań jednak strona polska nie posiada.