Jak ujawnia "Wprost", w sumie na konsultacje językowe wydano 250 tysięcy zł. Choć kwota wydana na opinie dotyczące przemówień Sikorskiego wydaje się zawrotna, to ministerstwo spraw zagranicznych zaznacza, że wszystko odbyło się zgodnie z obowiązującymi przepisami. Co ciekawe, w tym samym czasie w ministerstwie zatrudniona była osoba odpowiedzialna za tłumaczenia na język angielski. Na stanowisko tym pracowała córka ówczesnego szefa resortu finansów Jacka Rostowskiego. Dlaczego zatem Sikorski nie korzystał z pomocy ministerialnej tłumaczki? Jak wyjaśniał, zależało mu na jakości wystąpień w języku angielskim.