Po odpowiedzi szefa MON na listy, które wystosował do niego prezydent Andrzej Duda media natychmiast zaczęły spekulować o "początku wybijania się głowy państwa na samodzielność" - podaje "Wprost". Dodajmy, że niezadowolenie prezydenta po otrzymaniu informacji zwrotnej od Macierewicza zaowocowało spotkaniem obu panów, które odbyło się w piątek. Początki współpracy szefa MON ze zwierzchnikiem sił zbrojnych zapowiadały się dość obiecująco, pomimo chłodnego nastawienia Macierewicza do Dudy w trakcie kampanii prezydenckiej. Minister Obrony Narodowej o objęciu urzędu był częstym gościem w Pałacu Prezydenckim, ale z czasem gdy wypracowywał swoją pozycję, te wizyty były coraz rzadsze. Do kolejnych napięć dochodziło głównie przez pomijanie roli prezydenta. Po szczycie NATO Jarosław Kaczyński wszystkie zasługi przypisał Macierewiczowi. Następnie media rozpisywały się na temat zamknięcia ust generałom, którym szef MON rzekomo zakazał rozmów z prezydentem. Jedna z najświeższych spraw to zrezygnowanie Polski z ubiegania się o status państwa ramowego w Eurokorpusie, o którym prezydent miał się dowiedzieć po fakcie. Politycy z jego otoczenia informowali, że prezydent przyjął tę informację do wiadomości i nie jest nią zaniepokojony. Generał Stanisław Koziej, były szef BBN, zwrócił uwagę na to, że Andrzej Duda przespał swoją okazję, ponieważ objął urząd pół roku przed Macierewiczem i mógł narzucić swoją wizję wojska, którą teraz by kontrolował. Tego jednak nie zrobił, dlatego teraz jest zdany tylko na bierne reagowanie - czytamy w tygodniku "Wprost". Na lekceważące stanowisko Macierewicza zwracają uwagę politycy PiS. Jeden z nich, komentując sprawę związaną z Eurokorpusem, powiedział, że wypadało poinformować o tym prezydenta, mimo tego, że nie była to sprawa najwyżej wagi. Inny polityk zauważył, że Duda, nie mogąc dogadać się z Macierewiczem, szuka innych sojuszników w rządzie Beaty Szydło. Jednym z nich miałby być wicepremier Mateusz Morawiecki. Więcej we "Wprost".