Wpadka Szmajdzińskiego
Duże zamieszanie wywołały słowa Jerzego Szmajdzińskiego, który powiedział, że w grudniu 2005 r. polscy żołnierze zostaną wycofani z Iraku. Wypowiedź szefa resortu obrony zaskoczyła nawet premiera.
Dzisiejsza "Gazeta Wyborcza" zamieściła wypowiedź Szmajdzińskiego, który powiedział, że polscy żołnierze spędzą w Iraku jeszcze 15 miesięcy - do czasu, kiedy wygasa rezolucja RB ONZ. Jego zdaniem, właśnie wtedy Polska powinna zakończyć iracką misję.
Minister potwierdził te słowa we Wrocławiu po rozpoczęciu roku akademickiego w Wyższej Szkole Oficerskiej Wojsk Lądowych. Potem jednak stwierdził, że nie był to ministerialny, a jedynie jego osobisty pogląd. Wypowiedzią Jerzego Szmajdzińskiego zaskoczony był premier Marek Belka, a minister spraw zagranicznych Włodzimierz Cimoszewicz nazwał ją błędem warsztatowym.
Wieczorem po spotkaniu z premierem szef MON powiedział, że "rząd postara się jak najszybciej przedstawić swoje stanowisko w sprawie dalszej obecności Polski w Iraku". Minister dodał, że premier "wyraził niezadowolenie" z jego wcześniejszych wypowiedzi na ten temat.
Według francuskiej agencji prasowej Aleksander Kwaśniewski miał potwierdzić datę podawaną przez Szmajdzińskiego. Jednak wszystko wskazuje na to, że słowa prezydenta zostały źle zrozumiane przez tamtejszych dziennikarzy.
Korespondent RMF, który był na spotkaniu z polskim prezydentem, twierdzi, że jedynie pewną rzeczą jest to, że Polska zmniejszy liczbę żołnierzy w styczniu przyszłego roku. Kwaśniewski wielokrotnie powtórzył, że decyzja o terminie wycofania żołnierzy jeszcze nie zapadła. Jednocześnie zapewnił, że oświadczeniem Szmajdzińskiego nie jest zaskoczony, bo nie wyklucza, że polskie wojska wyjadą z Iraku do końca 2005 roku, ale - jak dodał - trwają na ten temat dyskusje.
Sprawa terminu wycofania polskich wojsk wraca nie po raz pierwszy. A dlaczego teraz? Jaki jest aktualny powód?
15 miesięcy to długi czas. Końca wojny domowej nie widać. Amerykanie chwalą się zduszeniem rebelii w Samarze. Trójkąt sunnicki - Falludża, Bagdad, Ramadi - który miesiącami żołnierze USA próbują opanować to wciąż "przedsionek piekieł". Walki trwają w całym niemal kraju.
O Samarze do niedawna w ogóle się nie mówiło; podobna krwawa rebelia może się więc teraz zacząć w dowolnie wybranym irackim mieście. - O Iraku można powiedzieć jedną rzecz - Irak jest nieprzewidywalny - mówi Jerzy Zieliński, który spędził tam blisko rok. Zieliński pracował dla tymczasowej administracji Iraku, o zagrożeniach wie dużo - nie tylko ze strony szyitów czy sunnitów. W Kurdystanie istnieje armia peszmergów - to jest około 80 tys. ludzi pod bronią. - To może stanowić poważny problem - dodaje.
Być może coś się zmieni na początku przyszłego roku po wyborach, ale arabista profesor Janusz Danecki nie ma złudzeń: - Nie wiem, czy jest jeszcze gdziekolwiek optymista w sprawie irackiej. Ja tutaj nie jestem osamotniony.