Sejm nie odwołał Jacka Rostowskiego z funkcji ministra finansów. Wniosek PiS o wotum nieufności dla Rostowskiego poparło 193 posłów, przeciwko było 223, od głosu wstrzymało się 5. Większość konieczna do odwołania ministra wynosiła minimum 231 głosów. Wszyscy biorący udział w głosowaniu posłowie PO (196 osób) opowiedzieli się przeciwko odwołaniu Rostowskiego, podobnie wszyscy głosujący posłowie PSL (25). Przeciwko głosował także jeden poseł Lewicy - Krzysztof Matyjaszczyk i poseł niezrzeszony Longin Komołowski. Za wnioskiem o odwołanie Rosotowskiego opowiedziało się 142 posłów PiS - wszyscy, którzy wzięli udział w głosowaniu, 38 posłów Lewicy, 6 posłów koła Polska XXI, 2 posłów koła SdPl-NL i 5 posłów niezrzeszonych. Od głosu wstrzymali się posłowie: Izabella Sierakowska (SdPl-NL), trzech posłów Demokratycznego Koła Poselskiego: Jan Widacki, Bogdan Lis, Marian Filar i jeden niezrzeszony, b. poseł PiS Jan Filip Libicki. Rostowski powiedział dziennikarzom w czwartek wieczorem, że koalicja rządowa merytorycznie wygrała w Sejmie. "Myślę, że jakość argumentów opozycji była na tyle słaba, że nawet gdyby nie była to kwestia pewnej sympatii ze strony członków klubów koalicyjnych, myśmy na pewno wygrali tę debatę także merytorycznie" - uważa minister finansów. Zdaniem Rostowskiego argumenty opozycji były wyjątkowo słabe. Jak zaznaczył, on sam żałuje, że tak było, "bo rząd jest silny merytorycznie silną opozycją, a tej niestety nie mamy". PiS składając wniosek o odwołanie Rostowskiego argumentował, że powinien on zmusić rząd do działań w sprawie kryzysu i zwrócić uwagę opinii publicznej na sytuację gospodarczą w Polsce. Wiceszefowa sejmowej komisji finansów publicznych Aleksandra Natalli-Świat (PiS), prezentując w Sejmie wniosek swego klubu, zarzuciła Rostowskiemu m.in. przyjęcie nierealnych założeń do budżetu na rok 2009. - PO nie tylko nie zna się na gospodarce, ale nie chce słuchać głosów i porad płynących od różnych środowisk - oświadczyła Natalli-Świat. Zarzuciła, że rząd i minister finansów koncentrują się na tworzeniu dobrego wizerunku. - Wychodziliśmy z założenia, że bezpieczniej jest przyjąć niższe, ale realistyczne dane, niż w trakcie roku dokonywać zmian. Nowelizacja budżetu to nie tylko prestiżowa porażka, żaba do przełknięcia dla ministra finansów, to zmiany utrudniające realizację wydatków zadań publicznych - mówiła Natalli-Świat. Według posłanki PiS, utrzymywanie budżetu, o którym "wszyscy wiedzą, że jest nierealny", to "skrajnie nieodpowiedzialne dezorganizowanie finansów publicznych". Uważa ona, że taka sytuacja spowodowała spowolnienie wydatkowania środków publicznych, które mogłyby pomagać naszej gospodarce. Rostowski zabierając głos podczas czwartkowej debaty zauważył, że Polska jest obecnie w lepszej sytuacji gospodarczej niż inne kraje, ponieważ rząd nie ulegał opozycji, by zwiększać zadłużenie kraju. - Gdybyśmy poszli drogą proponowaną przez PiS, rezygnując ze wszelkich oszczędności i dodatkowych źródeł dochodu, deficyt budżetu państwa wyniósłby wtedy nie 27 mld zł, jak planuje planowana przez rząd nowelizacja ustawy budżetowej, ale 66 mld zł - powiedział minister. Podkreślił, że rząd Donalda Tuska "wybrał drogę walki z kryzysem, opartą na przekonaniu, że głównym atutem Polski są sami Polacy - ich pracowitość i przedsiębiorczość". - Rolą rządu jest te wysiłki Polaków wspierać, a nie zastępować je lub ograniczać inicjatywą polityków lub biurokratów - przekonywał. Rostowski zapowiedział, że rząd przygotowuje "ścieżkę wyjścia z grożącego nam nadmiernego zadłużenia państwa". "Będzie ona obejmowała lata 2010-2012. Może się okazać, że niezbędne będzie w tym czasie podwyższenie podatków, jednak rząd będzie działał tak, by ewentualne podwyżki były jak najmniejsze. Rząd planuje zmniejszyć wydatki budżetowe o 22,7 mld zł; nowelizacja tegorocznego budżetu planowana jest na lipiec. Rostowskiego bronił premier Donald Tusk. Przekonywał, że to dzięki wysiłkom Rostowskiego sytuacja Polski na tle innych krajów jest pozytywna. - Gdybyśmy mieli poczucie, że sprawy finansów publicznych i gospodarki są w rękach ludzi niesprawdzających się, to nie czekalibyśmy ani chwili na wotum nieufności ze strony opozycji, tylko w dobrze pojętym interesie publicznym i własnym szukalibyśmy innych ludzi - podkreślił Tusk. Jak zaznaczył, gdyby Polska przesadnie zwiększała deficyt budżetowy, to nie miałaby środków na jego finansowanie. Przekonywał, że rząd szuka koniecznych oszczędności tam, gdzie jest to najmniej bolesne dla zwykłych obywateli. PiS już po raz drugi w tej kadencji złożył wniosek o wotum nieufności dla Rostowskiego. Poprzednio, w czerwcu 2008 r., za odwołaniem Rostowskiego opowiedziało się 150 posłów, przeciwko było 235, nikt nie wstrzymał się od głosu. Rok temu PiS również zarzucał Rostowskiemu, że nie podjął żadnych działań dla poprawy sytuacji gospodarki i finansów publicznych. Jednak bezpośrednim powodem wniosku o wotum nieufności był "brak walki ze wzrostem cen paliw", a konkretnie brak obniżki akcyzy na paliwa.