Sejm odrzucił w środę wniosek Koalicji Obywatelskiej o wyrażenie wotum nieufności ministrowi edukacji i nauki Przemysławowi Czarnkowi. Za odwołaniem Czarnka było 205 posłów; przeciw - 236 posłów, a 7 wstrzymało się od głosu. Wniosek o odwołanie szefa MEiN poparło: 125 posłów Koalicji Obywatelskiej, 46 posłów Lewicy, 22 posłów Koalicji Polskiej, 6 posłów Polski 2050, 4 posłów koła Polskie Sprawy oraz 2 posłów niezrzeszonych (Ryszard Galla i Paweł Zalewski). Przeciwko odwołaniu Czarnka głosowało: 230 posłów PiS, 3 posłów Kukiz'15 oraz 3 posłów niezrzeszonych (Zbigniew Ajchler, Łuksza Mejza i Monika Pawłowska). Od głosu wstrzymało się 7 posłów Konfederacji, 4 nie wzięło udziału w głosowaniu. "Będziemy bronić prawa dzieci do normalnej szkoły" - Dzisiaj będziemy bronić nie tylko pana ministra przed odwołaniem. Będziemy bronić w tej debacie czegoś jeszcze ważniejszego. Będziemy bronić prawa naszych dzieci do normalnej szkoły, będziemy bronić prawa naszej młodzieży do nauki bez lewackiej indoktrynacji - powiedział szef rządu w debacie nad wnioskiem KO o wyrażenie szefowi MEiN wotum nieufności. Morawiecki, zwracając się do polityków opozycji, stwierdził, że chcą oni szkoły "pełnej różnego rodzaju indoktrynacji". - Dlatego zasady, które wdrażamy pozostawiają w rękach rodziców i pod nadzorem kuratora to, kto może wejść do tej szkoły - mówił. Zdaniem premiera, szkoła musi być miejscem nie tylko pozyskiwania wiedzy i zdobywania umiejętności, ale także "uszlachetniania dusz". - Chcemy takiej polskiej szkoły, która uczy współczesnych, potrzebnych umiejętności i wychowuje do patriotyzmu - podkreślił Morawiecki. "Skompromitowaliście się" Czarnek podczas debaty w Sejmie nazwał wniosek o jego odwołanie skandalicznym. "Skompromitowaliście się dzisiaj na wiele sposobów" - powiedział, zwracając się do posłów opozycji. Mówił, że przedstawiciel wnioskodawców - którym był Rafał Grupiński (KO) - przedstawił "wykład na temat kawałka jego publikacji sprzed 10 lat", podczas gdy on jest ministrem edukacji od 19 października 2020, a nie od 2011 r. - Jeżeli się sporządza się wniosek o wotum nieufności nie na podstawie krytyki decyzji, bo tutaj tego w ogóle nie było, tylko kawałka wycinka publikacji, zmanipulowanego jeszcze, sprzed 10 lat, na temat wypowiedzi sprzed dwóch, trzech lat, kiedy nie byłem ministrem i nawet nie wiedziałem, że będę to to jest kompromitacja - powiedział. - Państwo tutaj nie zrobiliście nic, żadnej krytyki, żadnego rozwiązania - dodał. Wymieniał "szereg dużych rzeczy, które udało się zrobić w ciągu dziewięciu miesięcy - od weryfikacji wymogów egzaminacyjnych po to, by dzieci i młodzież mogły spokojnie zdawać te matury i egzaminy ośmioklasistów". Mówił w tym kontekście o informatyzacji szkół, 300 mln zł dla nauczycieli na zakup akcesoriów informatycznych i reformę czasopism. - Tak naprawdę z tego wniosku wynika jedna rzecz: państwo organicznie brzydzicie się wolnością. Co jest powodem tego wniosku? Powodem tego wniosku jest to, że my trafiliśmy w samo sedno problemu i to was tak strasznie boli. Krytykujecie ustawę, która ma chronić prawo rodziców do wychowania dzieci zgodnie ze swoimi przekonaniami. To rodzice będą wyrażać zgodę na organizację pozarządową - tak, panie pośle Grupiński, to w Poznaniu jest ten problem, to w Poznaniu chcecie seksualizować te dzieci, wpuszczać organizacje, które je demoralizują, my jako państwo mamy konstytucyjny obowiązek bronić dzieci przed demoralizacją, niech pan czyta konstytucję. My w Poznaniu też wam na to nie pozwolimy, bo w Poznaniu dzieci też zasługują na to, by je chronić" - oświadczył Czarnek, zwracając się do wnioskodawców. "Polska szkoła dalej nie pojedzie" Rafał Grupiński, jako przedstawiciel wnioskodawców, ocenił podczas debaty przed głosowaniem, że "z takim ministrem polska szkoła dalej nie pojedzie". Ocenił, że Przemysław Czarnek został szefem MEiN, ponieważ "kiedy kruszy się poparcie, kiedy kończą się pieniądze, pozostaje tylko polskiej partii rządzącej jedno: zaostrzenie wojny ideologicznej". - Byliśmy o krok, by przerwać fatalizm naszej historii, ale przyszedł pan Kaczyński z PiS-em i dosiadł się do was minister Czarnek. I zaczęło się blokowanie i demolowanie praw obywatelskich, niezawisłości sądów, wolności słowa w kulturze i nauce, a także światłej zasady tolerancji dla wszelkich mniejszości, o czym coraz częściej mówiło się na szczęście w polskich szkołach. Problem w tym, że pojawił się minister Czarnek i postanowił w polskiej edukacji i nauce wygasić światło - mówił Grupiński. "Waszą stolicą jest Ciemnogród" - Waszą stolicą jest Ciemnogród, nie Warszawa. Znakiem wstecznictwo, nie postęp. A językiem mizoginizm, nie solidarność ze słabszymi - powiedział Grupiński, zwracając się do rządzących. - Panie ministrze, zamiast bawić się w Herostratesa polskiej edukacji i nauki, może wykaże się pan choć w części męską cnotą - po prostu się spakuje i odejdzie? Będziemy pana odwoływać - dodał Grupiński. Urszula Rusecka prezentując stanowisko PiS oskarżała opozycje o manipulowanie informacji o ministrze edukacji. - Wniosek, który procedujemy nie powinien i nie może być potraktowany w poważny sposób, ponieważ pozbawiony jest merytorycznych, sensownych zarzutów, a jedyny jego efektem ma być podgrzewanie złych emocji - mówiła Rusecka. "Tym naraził się lewicy" Dodała, że Czarnek postawił na tradycyjne wartości - etykę, wychowanie w duchu patriotyzmu i przywiązanie do rodziny. - Tym naraził się lewicy i tym niby wielce oświeconym liberałom - mówiła posłanka PiS. Stwierdziła, że opozycja chciała "seksualizować małe dzieci", a rodziców pozbawić prawa do decydowania kto, kiedy i jakie treści przekaże dzieciom. Rusecka mówiła też, że opozycja kłamie mówiąc, że Czarnek odbiera możliwość kształcenia się na poziomie XXI w. Posłanka PiS stwierdziła również, że za rządów obecnej opozycji tylko 10 proc. szkół posiadało internet szerokopasmowy, likwidowane były stołówki czy świetlice. Przekonywała, że PiS od sześciu lat buduje nowoczesną, cyfrową szkołę. - PiS wnioskuje o odrzucenie tego haniebnego, politycznego wniosku o wotum nieufności - powiedziała Rusecka Na wstępie swojego wystąpienia w debacie nad wnioskiem o wyrażenie szefowi MEiN wotum nieufności, posłanka KO zapowiedziała złożenie wniosku do sejmowej komisji etyki o ukaranie posłanki PiS Agnieszki Górskiej, która była sprawozdawcą komisji edukacji, nauki i młodzieży. - To, co tutaj zostało powiedziane, nie było przedmiotem debaty na komisji - uzasadniała. - Pycha i arogancja, nieliczenie się ze zdaniem innych, obrażanie i dzielenie ludzi, kłamstwo - to nie są cnoty ani niewieście, ani męskie. To są wady. I ludzie obciążeni takimi wadami nie powinni mieć wpływu na wychowanie w szkołach następnego pokolenia Polek i Polaków - mówiła była minister edukacji w rządzie PO-PSL. "BIerność, uległość i podporządkowanie" Szumilas mówiła, że dla większości Polek i Polaków "cnoty niewieście" oznaczają "bierność, uległość i podporządkowanie". - Pan o takich ludziach mówi: 'część społeczeństwa, która dokładnie rozumie wulgaryzmy na Strajku Kobiet, a nie rozumie słowa cnota'. Kto panu dał prawo do takiej arogancji i pychy? Do obrażania, dyskredytowania i obśmiewania zatroskanych o przyszłość swoich dzieci rodziców i dziadków? - pytała posłanka KO. Mówiła też o prawie rodziców do wychowania dzieci zgodnie ze swoimi poglądami. - Chce pan potraktować rodziców, jak prezes Kaczyński traktuje premiera. Teoretycznie premier Morawiecki może podjąć każdą decyzję samodzielnie, ale pod warunkiem, że uzyska zgodę prezesa. Prezes robi to nieformalnie. To, co robicie w swojej partii nas nie interesuje, ale w przypadku rodziców nadzór kuratora nad ich decyzjami będzie wynikał z ustawy, bo taki projekt przygotował pan minister Czarnek - podkreśliła. Szumilas zarzuciła Czarnkowi również, że "zajmuje się wszystkim, poza tym, czym powinien się zajmować". - Jest biegły w obrażaniu nauczycieli, uczniów, rodziców i samorządów, w centralizowaniu i ideologizowaniu szkoły, w mówieniu, kto jest normalny, a kto nie. Ale brakuje mu pomysłu na dobrą i nowoczesną edukację - oświadczyła posłanka KO. "Fanatycy z Ordo Iuris" Agnieszka Dziemianowicz-Bąk (Lewica) w debacie nad wotum nieufności dla ministra edukacji i nauki stwierdziła, że zbierając podpisy za odwołaniem ministra edukacji spotkała 16 letnią Magdę, która mówiła, że boi się wracać do szkoły po pandemii, ale jeszcze bardziej boi się wracać "do szkoły Czarnka" i że obawia się szykan m.in. za udział w pokojowej demonstracji, a do jej szkoły we wrześniu wejdą "fanatycy z Ordo Iuris". - Stoję tu w imieniu takich dziewczyn jak Magda, w obronie młodych, którym Przemysław Czarnek chce zniszczyć dzieciństwo i ukraść przyszłość, którym chce zohydzić szkołę - oświadczyła posłanka Lewicy. Mówiła, że uczniowie chcieliby dowiedzieć się w szkołach jak walczyć z katastrofą klimatyczną, poradzić sobie w pierwszej pracy, jak budować zdrowe relacje z innymi. - Zamiast tego minister Czarnek chce zafundować im jeszcze więcej historii, jeszcze więcej żołnierzy wyklętych a na dokładkę przymusową religię - przekonywała. Dodała, że rodzice kiedyś ufali publicznej szkole, a dziś najchętniej zabraliby z niej dzieci i że nie chcą być pozbawiani głosu w obronie swoich dzieci. Według niej, z kolei nauczycieli Czarnek chce zmienić "w usłużnych partyjnych funkcjonariuszy". - Jestem tu w imieniu dziewczyn, które minister Czarnek obraża i wpycha w kompleksy i które chciałby nawet nie tyle wychować ile wytresować na karne żony, które bez szemrania znoszą wszystko nawet domową przemoc. Nie panie ministrze, cnoty niewieście to nie posłuszeństwo i skromność, to odwaga i siła, to umiejętność decydowania o sobie, o swojej przyszłość, swoim ciele, macierzyństwie, o swojej pracy, po prostu o swoim życiu - mówiła posłanka Lewicy. Dziemianowicz-Bąk przekonywała, że "szkoła Czarnka" nie udziela skutecznej pomocy psychologicznej, a 15 mln zł na pomoc psychologiczną to 3 zł na ucznia, - podkreśliła - stanowczo za mało. Podczas debaty na pulpitach posłów Lewicy stały kartony z 100 tys. podpisów obywateli popierających odwołanie ministra Czarnka, zebranych przez ten klub. Komentując to prowadzący obrady wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki (PiS) powiedział, że może te pudła są puste, na co posłowie Lewicy zaczęli otwierać pudła i pokazywać kartki z podpisami Czego chce Koalicja Obywatelska? W uzasadnieniu do wniosku podano, że stanowi on wyraz stanowczego sprzeciwu wobec podejmowanych przez ministra Przemysława Czarnka działań naruszających: konstytucyjne prawo rodziców do wychowania swoich dzieci zgodnie z własnymi podglądami, prawo uczniów do nauki w warunkach niezbędnych do ich rozwoju w oparciu o zasady solidarności, demokracji, tolerancji, sprawiedliwości i wolności oraz prawo nauki do wolności słowa i autonomii szkół wyższych. "Minister Edukacji i Nauki, pełniąc swoją funkcję, kieruje się przede wszystkim wolą indoktrynacji światopoglądowej i kulturalnej dzieci i młodzieży, nie zważając na negatywne konsekwencje swojego postępowania dla respektowania praw człowieka, poszanowania poglądów innych i prawa do ich swobodnego wyrażania" - czytamy w uzasadnieniu. Brak akceptacji dla różnorodności Wskazano w nim, że zarówno wypowiedzi ministra edukacji i nauki, jak i podejmowane przez ministra i podległy mu nadzór pedagogiczny decyzje świadczą o braku akceptacji dla różnorodności i wolności poglądów, których miejscem były dotąd polskie szkoły, uczelnie i placówki naukowe. "Jednocześnie zapowiedzi o potrzebie dominacji jedynej słusznej ideologii, rzekomo dotąd prześladowanej, świadczą o niebezpiecznym powrocie mentalnym ludzi odpowiedzialnych dziś za polską szkołę i naukę do państwa jednopartyjnego, podporządkowanego 'jedynej słusznej ideologii', jakim była PRL. Świadczy także o elementarnym braku umiejętności współpracy i współdziałania z kadrą nauczycieli, wykładowców oraz pracowników placówek oświatowych i uczelni, oraz braku prawdziwej troski o rozwój intelektualny polskich dzieci i polskiej młodzieży, umożliwiający im konkurowanie z rówieśnikami z innych krajów" - uważa KO. Według autorów wniosku Czarnek swoim postępowaniem "wykazuje brak wiedzy, doświadczenia i zwykłej odpowiedzialności za niezwykle wrażliwą materię, jaką jest kształcenie i wychowanie dzieci i młodzieży". "Nieprzemyślana polityka oświatowa" "Usiłuje wprowadzić w niedopuszczalny, arbitralny sposób nieprzemyślaną politykę oświatową, przy okazji dewastując proces kształcenia uczniów i studentów, w szczególności tych potrzebujących dodatkowego wsparcia oraz najzdolniejszych. Odbiera polskim dzieciom i młodzieży szansę na zdobycie wykształcenia na miarę XXI wieku. KO zarzuca ministrowi, że jego celem jest zmonopolizowanie udziału państwa w edukacji i wychowaniu dzieci i młodzieży poprzez zwiększenie w zarządzaniu szkołą roli kuratora oświaty, który jest urzędnikiem powoływanym przez ministra i podporządkowanym rządowi. Zarzuca też szefowi MEiN, że dąży do odebrania rodzicom wpływu na podejmowanie decyzji w najważniejszych sprawach dotyczących edukacji ich dzieci. We wniosku powołano się na projekt nowelizacji ustawy Prawo oświatowe, dotyczący zwiększenia nadzoru pedagogicznego. Jak podano, zgodnie z nim kurator oświaty będzie mógł wystąpić do organu prowadzącego szkołę z wnioskiem o odwołanie dyrektora szkoły w czasie roku szkolnego bez wypowiedzenia w przypadku niezrealizowania przez dyrektora szkoły zaleceń wydanych w wyniku czynności nadzoru pedagogicznego. Zaostrzenie nadzoru nad szkołami Posłowie KO wskazali też na zapisy zaostrzające nadzór nad szkołami i placówkami niepublicznymi. Podnieśli, że kurator będzie mógł polecić osobie prowadzącej niepubliczną szkołę lub placówkę niezwłoczne wykonanie poleceń nadzoru pedagogicznego, a niezrealizowanie tego polecenia będzie stanowiło przesłankę prawną do wykreślenia szkoły lub placówki z ewidencji szkół i placówek, co jest równoznaczne z natychmiastową jej likwidacją. Wskazali też na proponowane w projekcie przepisy dotyczące powoływania, zawieszania i odwoływania dyrektorów szkół oraz składu komisji konkursowych na stanowisko dyrektora. Według wnioskodawców "śmiercią prawa rodziców do decydowania o wychowaniu swoich dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami" można nazwać przedstawiony w projekcie przepis, który zobowiązuje dyrektora szkoły - przed nawiązaniem współpracy ze stowarzyszeniami i organizacjami, których celem statutowym jest działalność wychowawcza albo rozszerzanie i wzbogacanie form działalności dydaktycznej, wychowawczej, opiekuńczej oraz innowacyjnej szkoły i placówki - do uzyskania w pierwszej kolejności zgody kuratora oświaty. W uzasadnieniu wniosku wotum nieufności wskazano też na plany ministra Czarnka dotyczące powołania Międzynarodowej Akademii Kopernikańskiej w ramach Polskiego Ładu, które - jak napisano - budzą istotne zaniepokojenie środowiska naukowego i akademickiego. Oceniono, że taka organizacja będzie dublować zadania Polskiej Akademii Nauk czy Polskiej Akademii Umiejętności. "Plany dublowania ważnych instytucji" "Plany dublowania różnych ważnych instytucji życia publicznego przez rządzące Prawo i Sprawiedliwość, by obdarzyć w nich posadami swoich ludzi i do nich skierować strumienie finansowe, są znane, lecz w tym przypadku nowa 'kopernikańska' instytucja miałaby przejąć znaczną część i tak szczupłych środków PKB, przeznaczanych dotąd na instytucje polskiej nauki, takie jak PAN, PAU, liczne towarzystwa naukowe czy instytuty badawcze" - zaznaczono. W konkluzji stwierdzono, że "dalsze zajmowanie przez Przemysława Czarnka stanowiska ministra edukacji i nauki grozi fatalnym obniżeniem poziomu edukacji w Polsce, utratą wolności badań naukowych, a także naraża polski system oświaty, nauki i szkolnictwo wyższe na coraz większe upolitycznienie i utratę zaufania obywateli". Głosowanie nad wnioskiem o wotum nieufności wobec ministra edukacji i nauki ma być przeprowadzone bezpośrednio po zakończeniu debaty nad wnioskiem. Sejmowa Komisja Edukacji i Nauki rekomenduje Sejmowi odrzucenie tego wniosku.