Wśród demonstrujących pod Pałacem są m.in. posłanka Nowoczesnej Kamila Gasiuk-Pihowicz, poseł PO Borys Budka, Barbara Nowacka, oraz wicemarszałek Senatu Bogdan Borusewicz (PO). Demonstrujący skandują: "Wolne sądy, wolne wybory, wolna Polska". Na transparentach widać napisy: "A ja wolność kocham ponad wszystko", "Pl Defilad 19.10.2017" (data podpalenia się Piotra Szczęsnego). Manifestujący z Akcja Demokracja chodzą z urnami wyborczymi, do których można wrzucić kartkę i zaznaczyć na niej: "wolne sądy, wolne wybory, wolna Polska". Według organizatorów protesty odbyły się w 123 miejscach, nie tylko w Polsce, ale także w Chicago, Dublinie, Kopenhadze, Londynie, Zagrzebiu. Manifestanci domagają się wycofania projektów ustaw o KRS i SN. Sejm w piątek opowiedział się za dalszymi pracami nad prezydenckimi projektami ustaw o SN i KRS. Sejm nie zgodził się na wnioski opozycji o odrzucenie projektów w pierwszym czytaniu. Obie propozycje prezydenta trafiły do dalszych prac w komisji. Prof. Marcin Matczak uznał, że prezydenckie projekty ustaw o KRS i SN są niekonstytucyjne. "Jeżeli ktoś łamie konstytucje, to w rzeczywistość w pewnym sensie zawsze łamie się człowieka. Łamie jego wolność, jego prawo do decydowania, łamie jego plany" - mówił. Jak ocenił takim łamaniem jest skrócenie kadencji sędziom. B.sędzia, działaczka historycznej Solidarności Kazimiera Machcewicz apelowała do sędziów, aby mimo zmian, które wejdą w życie pozostali uczciwi. "Demokracja to pakiet wartości, wśród nich są niezależne sądy i niezawiśli sędziowie" - podkreśliła. Jak podała na Twitterze Komenda Stołeczna Policji po zakończeniu protestu przed Pałacem Prezydenckim w trakcie zgromadzenia "nie odnotowano żadnych zdarzeń". Według szacunków policji "rotacyjnie uczestniczyło w nim około 1500 osób". Jak podaje RMF przed Pałacem Prezydenckim w Warszawie zebrało się kilka tysięcy ludzi, a środek Krakowskiego Przedmieście przecięła w tym tłumie olbrzymia biało-czerwona flaga. Wygłaszanym ze sceny przemówieniom towarzyszyły melodie grane na pianinie, rozbrzmiały choćby "Oda do radości" i "Winds of change". Demonstranci - jak donosił reporter RMF FM Grzegorz Kwolek - zgodnie podkreślali, że to ostatni moment, by powstrzymać upartyjnienie sądownictwa. Wielu z nich - mimo że to właśnie prezydenckie projekty ustaw ws. KRS i Sądu Najwyższego były powodem demonstracji zorganizowanych przez Akcję Demokracja - podkreślało, że w tej chwili tylko Andrzej Duda może powstrzymać niekorzystne zmiany w sądownictwie. "Wydaje mi się, że rozwiązaniem kryzysu w sądownictwie nie jest upartyjnienie, i bardzo bym chciała, żeby nie zawłaszczano tego kryzysu" - powiedziała reporterowi RMF manifestująca przed Pałacem Prezydenckim kobieta. Hall: W Polsce trwa budowa państwa policyjnego W Krakowie na Rynku Głównym zebrało się ponad 300 demonstrantów. Większość przyniosła flagi biało-czerwone i Unii Europejskiej. "Tu, na największym placu Krakowa gromadzą nas trzy wartości: wolność, równość, demokracja" - podkreślali organizatorzy. Według nich protesty odbyły się w 12 miastach Małopolski. Prof. Fryderyk Zoll mówił do zgromadzonych na Rynku, że to, co się obecnie dzieje z projektami ustaw dot. sądownictwa jest "zaprzeczeniem wszelkich procedur jawności demokracji". "To jest nasza wspólna sprawa, sądy polskie są częścią wielkiego systemu sprawiedliwości" - podkreślił. "To, że nas jest tu tak mało, bo być może tysiąc - dwa tysiące, to nie jest liczba, która odpowiada skali zagrożenia, które dotyczy Polski" - zaznaczył prof. Zoll. Dodał, że projekty obecnie procedowane w Sejmie są ze sobą powiązane. "Po to należy podporządkować sądy, żeby potem mieć kontrolę nad wyborami. Dlatego musi nas być o wiele więcej, bo podstawowe interesy państwa przegrywają" - apelował. "Ja pamiętam komunę, pamiętam, jak to wyglądało - i nie chcę tego" - powiedziała reporterowi RMF FM Markowi Wiośle jedna z manifestujących. Na Pomorzu odbyły się protesty przed sądami w Gdańsku, Gdyni, Sopocie, Słupsku i Wejherowie. Przed sąd okręgowy w centrum Gdańska przybyło ok. pół tysiąca osób, m.in. przedstawiciele KOD i organizacji: Dziewuchy Dziewuchom, Obywatele RP i Partii Zielonych. "W Polsce trwa budowa państwa policyjnego" - mówił natomiast do zgromadzonych Aleksander Hall, opozycjonista z czasów PRL, minister w rządzie Tadeusza Mazowieckiego i historyk. Podkreślał, że należy się temu przeciwstawiać: Protesty w całym kraju Na poznańskim Starym Rynku około półtora tysiąca demonstrantów skandowało, że nie oddadzą władzy sądowniczej w ręce jednej partii. Wśród uczestników byli obecni sędziowie, którzy mówili, że od lipca nic się nie zmieniło; ich zdaniem to "koniec niezależnych sędziów i sądownictwa w Polsce". W Kaliszu (Wielkopolska) w proteście uczestniczyło ok. 100 osób. Około 120 osób zebrało się przed Sądem Okręgowym w Rzeszowie, aby protestować przeciwko - w ich ocenie - niekonstytucyjnym projektom o KRS i SN. Protest, który zorganizował regionalny KOD rozpoczął się minutą ciszy, by uczcić śmierć Piotra S. Część osób trzymała zapalone znicze, inni polskie flagi i napisy "Konstytucja"; był też baner z napisem: "Wstyd. Suweren" namalowanych na tle słów: żal, niepowodzenie, niepokój, oburzenie, zdumienie. Głos zabrała m.in. 91-letnia pani Lidia, która przedstawiła się jako oficer Wojska Polskiego, powstaniec warszawski. Do zgromadzonych mówiła, że są dziećmi pokolenia Kolumbów, którzy walczyli o Polskę. "I wy robicie to samo" - dodała. We Wrocławiu kilkaset osób przemaszerowało spod budynków sądu na pl. Wolności. Niesiono transparent z hasłem: "Nie dla Pisokracji!". Skandowano: "Wolność, równość, demokracja" oraz "Wrocław twierdzą demokracji". Podczas wiecu przemawiał m.in. Józef Pinior, prof. Ludwik Turko oraz przedstawicielki Obywateli RP, Kongresu Kobiet i Strajku Kobiet. Kolejny podobny protest we Wrocławiu zapowiedziano na 6 grudnia. Kilkaset osób wzięło udział w Łodzi w proteście przed budynkiem Sądu Okręgowego na placu Dąbrowskiego. Część trzymała zapalone znicze, białe róże i flagi - Polski oraz UE; rozdawano egzemplarze Konstytucji. Z kolei w proteście przed budynkiem Sądu Okręgowego w Kielcach wzięło udział ok. 50 osób. "Widzimy, że to co robi PiS, prowadzi do niszczenia ludzkiej godności" - mówiła szefowa KOD w regionie Monika Szafraniec. W województwie świętokrzyskim protestowano również przed sądami w Starachowicach i Ostrowcu Świętokrzyskim. Ostre reakcje opozycji Projekty krytykuje opozycja. Według posłanki Nowoczesnej Kamili Gasiuk-Pihowicz KRS powołany na podstawie prezydenckiego projektu nie będzie w stanie stać na straży niezależności wymiaru sprawiedliwości i niezawisłości sędziowskiej. Zdaniem Roberta Kropiwnickiego(PO) projekt ustawy o SN "zrujnuje" Sąd Najwyższy. Projekt nowelizacji ustawy o KRS zakłada m.in. wybór przez Sejm 15 członków KRS-sędziów większością 3/5 głosów; w przypadku klinczu, każdy poseł głosowałby tylko na jednego kandydata. Dotychczas członków KRS-sędziów wybierały środowiska sędziowskie. Kwestia wyboru do Rady była w ostatnich tygodniach tematem rozmów prezydenta z PiS - mają się do tego odnosić poprawki tej partii. Wstępny kompromis ma zakładać, że gdyby w Sejmie nie było 3/5 głosów, wówczas - w drugim etapie - do wyboru członków KRS wystarczyłaby większość bezwzględna. Kluby opozycyjne mogłyby wskazać sześciu kandydatów do Rady, a większość parlamentarna - dziewięciu. Projekt dot. SN zakłada m.in. badanie przez SN skarg nadzwyczajnych na prawomocne wyroki sądów, w tym z ostatnich 20 lat; utworzenie Izby Dyscyplinarnej z udziałem ławników oraz przechodzenie sędziów SN w stan spoczynku po ukończeniu 65. roku życia, z możliwością przedłużania tego przez prezydenta. Krytyka propozycji zmian w ordynacji wyborczej W piątek Sejm nie zgodził się również na odrzucenie w pierwszym czytaniu projektu PiS zmian m.in. w Kodeksie wyborczym; o odrzucenie projektu wnioskowały ugrupowania opozycyjne; projekt został skierowany do dalszych prac w komisji nadzwyczajnej. Opozycja zarzuca, że proponowane przez PiS zmiany mają na celu wyeliminowanie w wyborach samorządowych niezależnych kandydatów działających dla lokalnych społeczności poprzez likwidację jednomandatowych okręgów wyborczych do rad gmin, określa projekt jako "zbójecką ordynację". Projekt krytykuje też PKW. Zaproponowane przez posłów PiS zmiany w Kodeksie wyborczym przewidują wprowadzenie dwukadencyjności wójtów, burmistrzów i prezydentów miast oraz likwidację jednomandatowych okręgów wyborczych w wyborach do rad gmin. Projekt zakłada również zmiany w sposobie ustalania składu Państwowej Komisji Wyborczej.