Z wszczęcia śledztwa w tej sprawie zadowolony jest - jak powiedziała rzeczniczka MSW Małgorzata Woźniak - minister spraw wewnętrznych Jacek Cichocki. - Minister uważa doniesienia o inwigilacji posła za bezzasadne i chce, by szef SKW na najbliższym posiedzeniu sejmowej komisji ds. służb specjalnych przedstawił informacje w tej sprawie, w trybie niejawnym - dodała. - Zawiadomienie w tej sprawie skierował do prokuratora generalnego sam pan Tomasz Kaczmarek. Ponieważ dotyczy ono spraw będących w naszych kompetencjach, materiały zostały nam przekazane i zdecydowaliśmy o wszczęciu śledztwa - powiedział w środę wojskowy prokurator okręgowy płk Ireneusz Szeląg. Jak dodał, zawiadomienie jest obszerne; inwigilacja miała dotyczyć zarówno posła, jak i jego asystenta. - W toku postępowania sprawdzającego pan Kaczmarek został przesłuchany w charakterze świadka. Prokurator uznał, że przekazanych informacji nie da się zweryfikować inaczej niż w trakcie śledztwa - wyjaśnił prokurator. Śledztwo dotyczy m.in. przekroczenia uprawnień Nie chciał ujawniać szczegółów sprawy, poinformował jednak, że śledztwo dotyczy m.in. przekroczenia uprawnień, stworzenia fałszywych dokumentów, wyłudzenia poświadczenia nieprawdy i zmuszania do składania fałszywych wyjaśnień. Jak dodał, z zawiadomienia wynika też, że - według posła PiS - w tym celu został stworzony związek przestępczy. Doniesienie do prokuratury dotyczy konkretnych osób. Szeląg podkreślił jednak, że śledztwo prowadzone jest w sprawie i jak dotąd nikomu nie przedstawiono zarzutów. Z wszczęcia śledztwa zadowolona jest Służba Kontrwywiadu Wojskowego. - SKW jest przekonana, że ustalenia śledztwa pozwolą na jednoznaczne wyjaśnienie nieprawdziwych i godzących w dobre imię Służby insynuacji - napisano w oświadczeniu przesłanym w środę. Podkreślono w nim także, że kontrwywiad "swoje ustawowe zadania realizuje tylko i wyłącznie zgodnie z obowiązującym prawem i w jego granicach". Według środowej "Rzeczpospolitej" śledztwo prowadzone przez wojskową prokuraturę dotyczy przekroczenia uprawnień przez szefa SKW i dyrektora Biura Ochrony i Bezpieczeństwa Wewnętrznego SKW oraz podległych im funkcjonariuszy i żołnierzy. Jak pisze gazeta, do inwigilacji miało dojść m.in. poprzez uzyskanie na podstawie sfałszowanych dokumentów zgody wojskowego sądu okręgowego na zastosowanie "kontroli operacyjnej". Dodatkowo - zaznacza "Rz" - śledczy sprawdzają, czy kierownictwo SKW i podlegli im funkcjonariusze zmuszali żołnierzy wrocławskiej ekspozytury SKW do pozyskania i przekazania informacji o życiu prywatnym i zawodowym parlamentarzysty.