Gen. Mieczysław Cieniuch w dwumiesięczniku "Myśl Wojskowa" napisał: "Ważną sprawą, na którą może mieć wpływ kierownictwo MON i dowództwo wojskowe, jest dobór personelu dziennikarskiego sprzyjającego rządowi i wojsku. Dlatego wydawanie akredytacji powinno być swego rodzaju selekcją eliminującą osoby nieprzychylne działaniom zbrojnym". Artykuł o selekcji dziennikarzy, autorstwa generała Mieczysława Cieniucha przeczytał Jan Mikruta. Czy przeszedłby on przez gęste sito selekcji, o tym w relacji reportera RMF FM: Amerykańska administracja przekonała się, jak ważna jest rola mediów już w Wietnamie. Próbowano wtedy ograniczyć dostęp dziennikarzy do informacji - bez skutku. Wieści z frontu podsyciły negatywną reakcję opinii publicznej w USA, co - jak się dziś uważa - było jedną z podstawowych przyczyn porażki. W czasie operacji "Pustynna Burza" Pentagon nie popełnił już podobnego błędu. Tym razem Amerykanie widzieli wojnę prawie "na żywo’, był to jednak obraz taki, jakiego oczekiwał Departament Obrony. W czasie wojny w Afganistanie media oskarżały Pentagon wręcz racjonowanie informacji. Wszystkim racjonowano jednak tak samo, więc wszyscy szybko się z tym pogodzili.