Jak powiedział pułkownik, komisja wciąż bierze pod uwagę wszystkie możliwe przyczyny tragedii. - Na tym etapie bardziej prawdopodobnych przyczyn nie ma - powiedział rzecznik. Płk Grzegorzewski dodał, że medialne doniesienia o tym, że to błąd pilota był powodem wypadku wynikają ze zmanipulowania słów przewodniczącego komisji badającej okoliczności katastrofy, płk Zbigniewa Drozdowskiego. Płk Grzegorzewski powiedział, że wyjaśnienie przyczyn zajmie najprawdopodobniej kilka miesięcy. Wcześniej "Gazeta Wyborcza" dowiedziała się z nieoficjalnych ze źródeł zbliżonych do Komisji, że według wstępnych ustalenia Komisji Badania Wypadków Lotniczych przyczyną katastrofy był błąd pilota. Według informacji "Gazety Wyborczej"Komisja ustaliła, że podczas drugiej próby zajścia do lądowania pilot miał skrócić manewr, ściąć tor lotu i w warunkach ograniczonej widoczności i orientacji zahaczyć skrzydłem samolotu o drzewo. Prawdopodobnie komisja bada więc wątek, który pojawił się tuż po katastrofie i opiera się na relacji naocznego świadka. - Nic nie mogę potwierdzić. Jesteśmy na etapie zbierania dowodów, na wnioski przyjdzie jeszcze czas, powiedział w sobotę Gazecie Przewodniczący Komisji Badania Wypadków Lotniczych, pułkownik Zbigniew Drozdowski. W katastrofie, do której doszło 23 stycznia, zginęło 20 osób, w tym czterech członków załogi. Samolotem CASA C-295M z Warszawy wyruszyło w środę 40 osób. Połowa wojskowych wysiadła podczas międzylądowań w Powidzu i Krzesinach. A potem przed lotniskiem w Mirosławcu maszyna runęła... Zginęło 20 żołnierzy - oficerów z Mirosławca i Świdwina oraz członkowie załogi.- To ironia losu, że w momencie, gdy wracamy z konferencji o bezpieczeństwie lotów, dzieje się taka tragedia - mówił dzień po katastrofie generał Włodzimierz Usarek, dowódca 2. Brygady Lotnictwa Taktycznego w Poznaniu. On też leciał z Warszawy, ale wysiadł w Krzesinach wraz z dziesiątką innych osób.