Raport z kontroli "Realizacja zadań administracji publicznej w zakresie udzielania pomocy humanitarnej poza granicami Polski" liczy aż 40 tomów i zawiera 15 tys. stron dokumentów. Wiceszef NIK Tadeusz Dziuba miał 27 uwag, z czego trzy najważniejsze dotyczyły - jego zdaniem - błędnych wniosków kontrolerów NIK - informuje w piątek, 14 sierpnia, "Rzeczpospolita". Jak podaje dziennik, wiceszef NIK nie zgodził się z oceną, że "nie funkcjonował spójny system udzielania pomocy humanitarnej". Sporna była też pomoc finansowa, którą Kancelaria Premiera, a właściwie Beata Kempa, przeznaczała na pomoc humanitarną. "Chodziło o to, że KPRM rozdzielała środki w trybie pozakonkursowym, a więc zdaniem kontrolerów nieprzejrzysty i łamiący zasadę konkurencyjności. MSZ przydzielał środki tylko w konkursach. Według Dziuby tryb konkursowy w przypadku pomocy humanitarnej jest niefunkcjonalny" - czytamy w "Rzeczpospolitej". Szefostwo NIK podzieliło też napisanie w projekcie raportu, że w KPRM nie opracowano zasad finansowania kosztów administracyjnych pomocy humanitarnej dla organizacji, które wykonywały ją na zlecenie rządu. Prezes NIK Marian Banaś złożył do marszałek Sejmu wniosek o odwołanie Tadeusza Dziuby, ale sejmowa komisja zaopiniowała go negatywnie. Szef NIK nie pojawił się jednak na posiedzeniu. Więcej w "Rzeczpospolitej".